„Dom Wschodzącego Słońca” zabiera Czytelnika do Farewell, miasta, w którym magia i technologia ze sobą współpracują, a po ulicach chodzą samuraje z czasów królowej Wiktorii. Do tego jeszcze wampiry, demony i mordercze potwory rodem z mitologii. Ot, takie niewinne amerykańskie miasteczko jakich pełno.
Główną bohaterką książki jest nastoletnia Eunice Wight, która przez przypadek odkrywa drzemiącą w niej moc, pakując się tym samym w kłopoty. Natomiast mentorami dziewczyny zostają informatyczny arcymistrz Tim Hawkins, mistrz szermierki Lloyd Dark oraz sława rocka Gabriel Shade wspierani przez tajemniczego Krzysztofa Podróżnika i zakonnicę Wiktorię. Każdy z wykreowanych przez autorkę bohaterów charakteryzuje się swoimi specyficznymi cechami, dzięki czemu łatwo ich rozróżnić i nie zlewają się w jedną całość. O ile przeszłość samej Eunice nie zawiera żadnych nietypowych dla współczesnej nastolatki elementów, o tyle pozostała część ekipy z Farewell skrywa wiele tajemnic, które raczej w mniejszym niż większym stopniu wyjawione zostały w tej części cyklu Miasto magów. Mam nadzieję, iż zapowiadany kolejny tom wyjaśni coś więcej na temat przeszłości magicznej społeczności, a zwłaszcza na temat Mrocznej Wojny, która w tak okrutny sposób okaleczyła między innymi Timothy’ego.
Nieodłącznym elementem „Domu Wschodzącego Słońca” są rockowe nuty, a to za sprawą wspomnianego już Gabriela. Piosenki kapeli, której jest liderem, wplecione zostały w tekst powieści, stanowiąc pewnego rodzaju odzwierciedlenie buzujących w bohaterach emocji czy też będąc tłem dla rozgrywających się wydarzeń. Sama książka napisana została przystępnym dla Czytelnika językiem, a styl autorki jest na tyle przyjemny i lekki, iż powieść czyta się szybko i bez trudu. Aleksandra Janusz prowadzi czytającego przez magiczne miasto w sposób pozwalający bez trudu wyobrazić sobie to, co znajduje się na kartach wykreowanego przez nią dzieła.
Jednak „Dom Wschodzącego Słońca” ma też swoje wady. Elementem, którego najbardziej brakowało mi podczas lektury powieści, było ukazanie Czytelnikowi procesu szkolenia Eunice. Od momentu, w którym ją poznajemy do finału książki mija około dwóch lat, a w ciągu całego tego czasu autorka nie zaprezentowała praktycznie ani jednego opisu zdobywania przez młodą adeptkę magicznych umiejętności. To rozczarowujące, zważywszy na fakt, iż panna Wight kreowana jest na główną bohaterkę powieści.
Nie rozumiem również tendencji niektórych polskich autorów do osadzania akcji w obcych krajach, w tym przypadku gdzieś w USA, jeśli fabuła książki tego nie wymaga. Akurat w kwestii „Domu Wschodzącego Słońca”, zaprezentowane przez Janusz wydarzenia, bez najmniejszego uszczerbku dla całości, równie dobrze mogłyby dziać się na terenie naszego kraju. Czasy, kiedy wszystko co zagraniczne uważane było za lepsze, mam nadzieję już minęły, aczkolwiek jestem w stanie zaakceptować, iż te ponad dwanaście lat temu, gdy powieść po raz pierwszy trafiła w ręce Czytelników, odczucia autorki mogły wyglądać inaczej.
„Dom Wschodzącego Słońca” to interesujący wstęp do cyklu o magicznej społeczności miasta Farewell. Fanom powieści długo przyszło czekać na kontynuację, jednak wierzę, iż ich cierpienia nie okażą się daremne, a druga część pt. „Mandala” wyjaśni rozpoczęte wątki oraz odkryje trochę więcej kart z talii tajemnic dotyczących bohaterów serii.
Data premiery: 28-03-2018
Liczba stron: 416
Wydawca: Uroboros
Autor: Janusz Aleksandra
Format: 13.5 x 20.2 cm
ISBN: 978-83-280-4815-7
Typ okładki: miękka
Data wydania: 15 maja 2024 Wydawnictwo: Vesper Edmund Gunderson, administrator Świata Holmana, uważał sulidory i…
Data premiery: 15. maja 2024 Wydawnictwo: Uroboros (więcej…)
Data wydania: 31 maja 2024 Wydawnictwo: Fabryka Słów Gdy uczeń jest gotowy, zjawia się nauczyciel.…
Data premiery: 15. maja 2024 Wydawnictwo: SQN (więcej…)
Data premiery: 15. maja 2024 Wydawnictwo: Znak Horyzont (więcej…)
Data premiery: 15. maja 2024 Wydawnictwo: Galeria Książki (więcej…)