Zaczniemy od największych rozczarowań – książek, które z różnych powodów nie przypadły naszym redaktorom do gustu. Na pewno przychodzi Wam teraz na myśl, co Wy byście zamieścili w takim zestawieniu – dajcie nam zatem znać! :)
WEREWOLF
Tak jak każdego roku, również w 2017 nie zabrakło wielu książkowy nowości z gatunku szeroko rozumianej fantastyki. Oczywiście ciężko byłoby przeczytać je wszystkie, a i nie każda znajduje się w zakresie moich upodobań, niemniej jednak przyznać trzeba, iż takich, które przypadły mi do gustu, było więcej niż mniej. Dlatego też, to, co lepsze zostawię na koniec, a zacznę od tego, co nie zyskało mojej sympatii.
Spoglądając na listę przeczytanych w tym roku książek, tak naprawdę mogę wskazać tylko jedną z nich, która była dla mnie kompletnym rozczarowaniem, choć zapowiadała się bardzo ciekawie. Była to „Wilcza godzina” Andriusa Tapinusa. Jest to historia zabierająca Czytelnika do alternatywnego Wilna roku 1905. Nie mogę odmówić autorowi tego, że z wielką pieczołowitością przedstawił swoją wizję miasta, dbając o to, by podczas lektury odbiorca czuł się tak, jakby właśnie sam spacerował po wileńskich ulicach. Jednak, tak jak już wspominałam w recenzji powieści, to, co jest jej zaletą, przynajmniej dla mnie, okazało się również jej największa wadą. Tapinus tak bardzo skupił się na opisach otoczenia, że przytłoczyły one rozgrywającą się w „Wilczej godzinie” akcję. Również kreacja bohaterów okazała się niekoniecznie mocną stroną autora, co niestety przeważyło szalę na tę mniej pozytywną stronę. Aczkolwiek pamiętajcie, by jednak w takich wypadkach samemu przekonać się, jak wypada powieść, gdyż to, co nie przypadło do gustu jednej osobie, dla drugiej może okazać się najlepszą książką roku.
POWIAŁO CHŁODEM
Dla mnie trudność w wyborze zależna jest od słówka “złe”. Bo czyż można nim określić książkę, nad którą autor spędził nieprzeliczone godziny, redaktorzy kreślili, a korektorzy wyłapywali nawet najbardziej niepokojące literówki – o całym sztabie innych ludzi nie wspominając? Czy całą ich pracę można skwitować zwykłym “zła”? Chyba nie potrafiłabym, dlatego też osobiście chciałabym wspomnieć o książkowych zawodach; tytułach, które nie zaspokoiły
PASZCZAK
Jeśli chodzi o najgorsze książki 2017 roku, to nie mam najmniejszych problemów ze wskazaniem kilku tytułów, które kompletnie rozczarowują. Jednym z nich jest „Toy wars” Andrzeja Ziemiańskiego. Jako fan „Achai” oczekiwałem sporo po tej powieści, a niestety jedyne, co otrzymałem, to nowoczesną, cyberpunkową historię będącą pod wieloma względami klonem wcześniej wspomnianego cyklu. Najbardziej przeszkadza podobieństwo obu bohaterek, bo przeżycia Toy Iceberg to kalka Achai.
SOPHIE
W kwestii najsłabszych tytułów nie mam za wiele do powiedzenia. Na swojej czytelniczej drodze w tym roku napotkałam sporo przeciętnych, a także kilka słabych książek, jednak niewiele z nich było na tyle kiepskich, by zasługiwały na wciągnięcie na tę niechlubną część listy. Podam zatem tylko jeden tytuł, wydany w dodatku w innym roku, ale wpasowujący się zestawienie najsłabszych książek. „Ogień i woda” Victorii Scott to historia nie dość, że infantylna, to jeszcze w naiwny sposób przeklejająca pomysły z innych powieści.
BLAIR
Z tego, co udało mi się podejrzeć w zestawieniach innych redaktorów, niektórzy mają problem z wytypowaniu najgorszych książek, inni nie co końca. Absolutnie zgadzam się z Paszczakiem, który w tym roku wytypował “Winę” Simona Mayo. To tak wtórna, miałka i grająca od lat znanymi schematami historia, że po dziś dzień podziwiam samą siebie, że udało mi się ją przeczytać do końca, chociaż zmagałam się z tą opowieścią jakoś w lutym. Podobnie z wymienioną przez Powiało Chłodem “Zatopić Niezatapialną” Anny Hrycyszyn. Od zapowiedzi tytułu długo na niego wyczekiwałam i nie do końca potrafiłam uwierzyć, gdy okazało się, że jednak był to nietrafiony wybór. Autorka nie potrafiła przekonać mnie kreacją swoich bohaterów; nie udało się jej zaabsorbować mnie czytaną historią. Może nie nazwałabym “Zatopić Niezatapialną” najgorszą książką 2017 roku, ale jedną z słabszych już na pewno. Podobny tytuł trafiłby ode mnie do “Pieśni jutra” Samanthy Shannon, “Calamity” Brandona Sandersona oraz “Wyspy Mgieł” Marii Zdybskiej. Każda z tych wymienionych pozycji miała potencjał, aby mnie zachwycić, ale nigdy go nie wykorzystała.
A Was co w tym roku rozczarowało?
Data premiery: 15. maja 2024 Wydawnictwo: Galeria Książki (więcej…)
Data premiery: 15. maja 2024 Wydawnictwo: Mięta (więcej…)
Data premiery: 15. maja 2024 Wydawnictwo: Fabryka Słów (więcej…)
Mamy dla Was fragment książki "Kłamca. Zbiorowa tricksteria" Jakuba Ćwieka. Miała być apokalipsa. I co?…
Data premiery: 26. kwietnia 2024 Wydawnictwo: MAG (więcej…)
Data wydania: 24. kwietnia 2024 Wydawnictwo: StoryLight (Insignis) (więcej…)