Toy wars – Andrzej Ziemiański – recenzja

Podoba się?

Już od dawna nie widziałem tylu powracających na półki księgarni starszych tytułów. Co więcej, gdy patrzę na kolejne zapowiedzi wydawnictw, to odnoszę wrażenie, że ten trend nie uległ zmianie w przeciągu kilku następnych miesięcy. Ale to dobrze, ponieważ dzięki temu część Czytelników ma świetną okazję do poznania książek osiągających zaporowe ceny na rynku wtórnym. Jeżeli ciekawi Was, czy warto sięgnąć po „Toy wars” Andrzeja Ziemiańskiego, to zapraszam do lektury dalszej części mojej recenzji.

W książce tej autor prezentuje Czytelnikowi swoją wizję przyszłości świata, w której króluje postęp technologiczny. Jednym z najistotniejszych zaawansowanych wynalazków są wszczepy mózgowe, pomagające między innymi w normalnym funkcjonowaniu osobom cierpiący na nieuleczalne choroby. Ziemiański obszernie rozpisuje się także o podrasowanym sprzęcie wojskowym. Noktowizorach z bajerami, potrafiących o wiele więcej niż pokazanie podglądu terenu w podczerwieni, oprócz nich są również karabiny na strzałki oraz pojazdy opancerzone. Niestety mnie akurat nie porwało wyobrażenie autora o tym, jak może wyglądać Ziemia za kilkadziesiąt lat. Głównie dlatego, że wizja pisarza nie jest zbyt konsekwentna. Ziemiański wprowadza wiele nowoczesnych gadżetów, ale obok nich funkcjonuje cała masa różnorodnych i trudnych w użytkowaniu sprzętów z poprzednich epok. Z tego powodu mam wrażenie, że autor nie czuje się z byt pewnie w cyberpunku, do którego bez wątpienia zalicza się ten tytuł.

Główną bohaterką powieści jest młoda, dwudziestojednoletnia dziewczyna o imieniu Toy Iceberg. Ta niezbyt wysoka panna o posturze wieszaka na ubranie bywa często nazywana Zabaweczką. Pracuje jako prywatny detektyw, co potrafi zdziwić, ponieważ do króciutkiego CV zamiast doświadczenia zawodowego może wpisać jedynie kilkuletnią pracę w charakterze prostytutki oraz uzależnienie od narkotyków i alkoholu. Toy należy do niezwykle upartych osób i uwielbia stawiać na swoim, a oprócz tego pragnie udowodnić wszystkim, że się zna na swojej robocie.

Książka składa się z trzech opowiadań, w których Czytelnik poznaje życie oraz przygody młodziutkiej Toy. Poruszana sporadycznie w tekście przeszłość panny Iceberg tworzy tło do kilku szalonych decyzji bohaterki. Zdecydowanie za takie dziwne wybory można uznać choćby przyjmowanie fuch typowych dla najemnika. Postura dziewczyny pozwala się schować przed wrogiem za prawie każdym większym kamieniem bądź meblem, ale w sytuacjach kryzysowych jej wartość bojowa jest bliska zera. Odział Toy zajmuje się infiltracją wrogich obiektów, obronie określonych przyczółków lub dbaniem o bezpieczeństwo ochranianej osoby. Praktycznie nic w tej powieści nie przypomina klasycznej detektywistycznej roboty polegającej na śledzeniu niewiernych małżonków oraz zbieraniu pikantnych dowodów ich zdrad. Zamiast tego otrzymuje się całą masę biegania, strzelania do ruchomych celów lub rozwalania i wysadzania w powietrze większych obiektów w zasięgu wzroku. Niestety nie mogę Wam bardziej przybliżyć fabuły tekstów, ponieważ wszystkie trzy historie tworzą całość, więc trudno uniknąć spoilerów.

Snutą przez Ziemiańskiego opowieść można by nawet uznać za ciekawą, ale tylko miejscami, bo sama główna bohaterka i postacie drugoplanowe, z którymi pracuje Zabaweczka, to wyjątkowo dziwna zgraja kobiet oraz mężczyzn. Zwłaszcza w przypadku tych drugich jest bardzo źle, żeby nie napisać tragicznie. Lektura ich wyczynów na polu walki i ekscesów poza nim nasuwa jednolite wrażenie, że ci panowie pozbawieni są jakichkolwiek hamulców moralnych, brakuje im także choćby jednej szarej komórki. Dodatkowo, gdyby wyciąć z tekstu wszystkie fragmenty sugerujące dobieranie się koleżankom do majtek, imprezowanie bądź kombinowanie w trakcie misji, skąd wziąć następną butelkę wódki, to książka zrobiłaby się lżejsza o jakieś sto pięćdziesiąt stron.

Prawdę mówiąc, szybko można stracić zainteresowanie losami panny Iceberg. Największą tego przyczynę widzę w zbyt wielu podobieństwach do Achai. Nawet nie chcę gdybać, dlaczego pisarz postanowił zamiast pokazania historii nowego, ciekawego bohatera zafundować osobom sięgającym po „Toy wars” odgrzewany kotlet, któremu zdecydowanie brakuje świeżości i smaku.

Niestety recenzowana książka nie zachwyca, a wręcz stara się od samego początku zniechęcić Czytelnika do dalszej lektury. Teraz brakuje mi nawet ochoty, by wziąć się za „Pomnik Cesarzowej Achai”. Dlatego jeśli znacie ten cykl i go lubicie, lepiej nie sięgajcie po „Toy wars”, żeby sobie nie zepsuć dobrego wrażenia. Natomiast osobom, które chciałyby zacząć przygodę z twórczością Ziemiańskiego, proponuję spróbować innych jego powieści.

  • Autor: Andrzej Ziemiański
  • Tytuł: Toy wars
  • ISBN: 978-83-7964-249-6
  • Oprawa: broszurowa
  • Ilość stron: 570
  • Data wydania: 18 sierpnia 2017
Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwyżej oceniane
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

[…] W zeszłym tygodniu do księgarni trafiło wznowienie „Toy Wars” Andrzeja Ziemiańskiego. Zapraszamy do zapoznania się z fragmentem powieści – można go przeczytać w formacie epub (klik) lub mobi (klik). Jeśli natomiast ciekawi Was opinia naszego redaktora, to podrzucamy link do recenzji powieści (klik). […]

 

[…] W zeszłym tygodniu do księgarni trafiło wznowienie “Toy Wars” Andrzeja Ziemiańskiego. Zapraszamy do zapoznania się z fragmentem powieści – można go przeczytać w formacie epub (klik) lub mobi (klik). Jeśli natomiast ciekawi Was opinia naszego redaktora, to podrzucamy link do recenzji powieści (klik). […]