Categories: 01 KsiążkiRecenzje

Legion płomienia – Anthony Ryan – recenzja

„Legion płomienia” to grube tomiszcze, pięknie wydane – w twardej oprawie z wstążką w formie zakładki. Jest drugą częścią serii „Draconis Memoria”, opowiadającej o świecie, gdzie w niewoli żyją smoki. Te pokryte łuską stworzenia nie są zadowolone ze swojej sytuacji i pod wodzą legendarnego Białego Smoka, który właśnie się zbudził, sieją postrach wśród ludzi. Można z tego tematu wyciągnąć naprawdę sporo, ale czy Anthony Ryan temu podołał? Czy jest to książka warta zachodu i spędzonego nad nią czasu?

Do bohaterów wracamy w zasadzie w tym samym momencie, w którym opuściliśmy ich w poprzednim tomie. Smoki i Splugawieni atakują oraz zabijają liczne społeczności, więc ludzie uciekają, chowają się i usiłują przetrwać, a kilka co odważniejszych jednostek stara się znaleźć wyjście z sytuacji. Mocodawcy Lizanne liczą na to, że pomoże im w tym osoba, o której sądzono, że nie żyje, a by ją odnaleźć, dziewczyna musi udać się do więzienia dla najniebezpieczniejszych i najproblematyczniejszych przestępców. Równocześnie Clay wraz z Hilemore’em podróżuje na południe w poszukiwaniu wskazówek, jak pokonać wiszące nad ludźmi zagrożenie. Ponadto zaglądamy również w szeregi Splugawionych, bliżej poznając legendarnego Białego Smoka.

Tak jak w pierwszej części i tu śledzimy losy wielu bohaterów – narracja nieustannie przeskakuje między nimi, dzięki czemu poznajemy różne strony wydarzeń, przemieszczając się do co ciekawszych i istotniejszych dla linii fabularnej momentów. Dzięki temu jesteśmy na bieżąco z losami wszystkich bohaterów, a także z sytuacją na lądzie i na morzu. A co ważniejsze trafiamy wszędzie, gdzie coś się dzieje.

Powiem Wam szczerze, że na początku zupełnie nie potrafiłam się odnaleźć w fabule, nie pamiętałam bowiem niemal zupełnie nic z poprzedniej części. Bohaterowie, wydarzenia – to wszystko rozmyło się w mojej świadomości przez te parę miesięcy, odkąd skończyłam „Ogień przebudzenia”. Gdy więc otworzyłam jego kontynuację, czułam, jak nad moją głową nieustannie unoszą się wielkie znaki zapytania. Autor bowiem nie wyjaśnia zupełnie nic, zakładając, że czytelnik jest na bieżąco i pamięta te wszystkie szczegóły. Cóż, ze mną nie wyszło. Na szczęście im dalej w las, tym było łatwiej – kolejne zdarzenia pozwalały mi dojść do ładu z rozpoznaniem układu sił i motywacji postaci, choć zajęło mi to sporo czasu.

Niestety – przynajmniej w moim odczuciu – powieść ta ma pewną istotną wadę, która znacząco utrudniała mi czytanie. Przez sporą część książki po prostu się nudziłam. Nie dlatego, że nic się nie działo, bo – jak wspomniałam – wydarzeń było niemało. Sęk w tym, że w wielu przypadkach nie mogłam z siebie wykrzesać zainteresowania losem bohaterów. Nie byli wyraźnie zarysowani ani nie wybijali się na tle innych, tj. nie różnili się od siebie jednoznacznie, a nawet zlewali w jedną masę. To w konsekwencji sprawiało, że nie byłam w stanie poczuć do nich szczególnej sympatii, a jednocześnie było mi obojętne, co się z nimi stanie. Przez to z kolei nie mogłam się porządnie wciągnąć. Naprawdę, naprawdę brakowało mi głębszego pochylenia się nad bohaterami, szczególnie głównymi, którzy – jakby nie było – mają całość pociągnąć i udźwignąć. A o drugoplanowych postaciach lepiej nawet nie wspominać, bo – delikatnie mówiąc – pod względem kreacji przypominały jednakowe drewniane paliki, którym dorysowano koślawą twarz, a nad głową zawieszono dymek z wypowiadaną kwestią. Niestety to, że miałam tak duże problemy z przypomnieniem sobie, kim jest dana osoba i co takiego robiła w poprzednim tomie, nie było bez znaczenia. Z całą pewnością znacznie pomogłyby mi wskazówki autora, których ten na moje nieszczęście poskąpił. Sytuacja poprawiła się dopiero w drugiej połowie książki. Na szczęście ostatnie kilkanaście rozdziałów obfitowało w akcję, którą śledziłam z zainteresowaniem.

Przechodząc do ogólnej oceny, niestety muszę stwierdzić, że „Legion płomienia” nie do końca sprostał moim oczekiwaniom. Mimo że świat przedstawiony ma duży potencjał, mimo że Anthony Ryan stworzył kilka wątków, z których każdy pociąga za sobą wiele wydarzeń, to jednak czuję niedosyt. Wiem, że autora stać na więcej i mam nadzieję, że wkrótce to zaprezentuje.

  • Autor: Anthony Ryan
  • Tytuł: Legion płomienia
  • Tytuł oryginału: Legion of Flames
  • Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec, Wojciech Szypuła
  • Cykl: Draconis Memoria
  • ISBN: 978-83-7480-903-0
  • Oprawa: twarda
  • Ilość stron: 720
  • Data wydania: 28 lutego 2018
  • Cena detaliczna: 49,00 zł
Sophie

Z zawodu finansista, z pasji czytelnik. Redaktorka serwisu oraz moderator forum Gavran, okazjonalnie recenzentka.

Recent Posts

Zapowiedź: Oczy smoka – Edycja limitowana – Stephen King

Data premiery: 15. maja 2024 Wydawnictwo: Albatros (więcej…)

2 dni ago

Recenzja: „Klątwa Czarnoboga” – Adam Wyrzykowski

„Klątwa Czarnoboga”, czyli pierwszy tom cyklu „Bliskie spotkania czarciego stopnia” autorstwa Adama Wyrzykowskiego, to młodzieżowe…

5 dni ago

Recenzja: „Cesarzowa kości” Andrea Stewart

„Cesarzowa kości” autorstwa Andrei Stewart to drugi tom cyklu „Tonące cesarstwo”. Za książkę odpowiada wydawnictwo…

5 dni ago

Zapowiedź: Mała draka w fińskiej dzielnicy – Marta Kisiel

Data premiery: 22. maja 2024 Wydawnictwo: Mięta (więcej…)

5 dni ago

Zapowiedź: Ten Wieczny Mrok – Kate Pentecost

Data premiery: 8. maja 2024 Wydawnictwo: Jaguar (więcej…)

6 dni ago

Służąca przewodnicząca – Kaicho wa maid sama! – 1-3 tomy recenzja

Ostatnimi czasy zaliczam powrót do tytułów, które mi się niezwykle dobrze kojarzą. Z wielką przyjemnością…

6 dni ago