Magia uderza – Ilona Andrews – recenzja

„Magia uderza” to dla wielu jedna z najlepszych części serii o Kate Daniels. Ja się do tego grona również zaliczam. Duet autorów piszących pod pseudonimem Ilona Andrews przedstawił w nim widowiskową rozgrywkę, pełną pierwszorzędnych pomysłów.

Rola pracownika Zakonu, czyli jednej z instytucji odpowiedzialnych za utrzymanie porządku na ulicach, nie jest łatwa. Po kilkunastu godzinach służby, w czasie której musiała się zmierzyć z różnymi wyzwaniami, Kate Daniels marzy tylko o kawałku szarlotki schowanym w lodówce oraz własnym łóżku. Wizja rychłego zaspokojenie tych pragnień oddala się, gdy kobieta otrzymuje wiadomość o kolejnym przestępstwie. Dochodzi do zabójstwa z udziałem zmiennokształtnego, więc Kate – jako delegat do współpracy z Gromadą – musi się nim natychmiast zainteresować. Sprawa się komplikuje, gdy okazuje się, że jej przyjaciel Derek wpakował się w kłopoty, a wszystko łączy się z nie do końca legalnymi Północnymi Rozgrywkami, czyli turniejem walk na arenie ku uciesze fanów hazardu.

Krótko mówiąc – dzieje się. „Magia uderza” jest przepełniona porywającą akcją, jedno wydarzenie pociąga za sobą kolejne, a wszystkie elementy tworzą zgraną, złożoną i niewymuszoną historię, od której trudno się oderwać. Czytałam już tę książkę, więc wiedziałam, czego mogę się spodziewać, a jednak pochłaniałam kolejne strony, nie bacząc na konieczność wykonania obowiązków domowych – najważniejsze było przeczytanie kolejnych stron i odświeżenie sobie opowieści. Ilona Andrews ma wielki talent do splatania wielu wątków we wciągającą historię, przy której po prostu nie można się nudzić nawet przez sekundę. Bohaterowie dostają wycisk, autorzy się z nimi nie patyczkują. To w pewien sposób brutalna historia, pełna trupów w tym niebezpiecznym świecie, lecz jednocześnie nie ponura, a zawdzięcza to poczuciu humoru i sarkastycznemu żartowi Kate Daniels.

Jestem również pełna podziwu dla Ilony Andrew za niesamowite pomysły i czerpanie inspiracji z różnorodnych źródeł. Północne Rozgrywki stanowią fascynującą ideę, dającą wiele możliwości, a przede wszystkim niejedną szansę na emocjonujące sceny walki. Wśród uczestników jest natomiast masa wielorakich gatunków, co sprawia, że historia nabiera nieprzewidywalności i charakteru. Autorzy odkrywają przed czytelnikiem kolejne tajemnice tego rewelacyjnego świata.

Lepiej poznajemy także postacie. Obok spraw „zawodowych” mierzą się oni również z własnymi przekonaniami i obawami, a w grę wchodzi coraz więcej osobistych powiązań, jak choćby przyjaźń Kate z Andreą i Derekiem, co nadaje bohaterom realności i zaangażowania. Otrzymujemy o nich nowe informacje, a ich kreacje są uzupełniane i wzbogacane, przez co zyskują sobie więcej sympatii. Ilona Andrews rewelacyjnie radzi sobie z prezentowaniem postaci – są wyraziste i różnorodne, co jeszcze bardziej przyciąga odbiorcę do serii i sprawia, że trudno się od niej oderwać. Nic dziwnego, że czytelnicy domagali się dodatkowych opowieści z tego uniwersum – również poboczni bohaterowie przykuwają uwagę i z powodzeniem są w stanie pociągnąć własne historie. Autorzy dostarczają tej serii wiele różnorodnych wątków, które dają im pole do popisu, i prowadzą ją z wprawą ku rozrywce odbiorców.

Jestem zachwycona tą opowieścią. Z trzech pierwszych części serii o Kate Daniels ta jest zdecydowanie najbardziej emocjonująca i wciągająca, co biorąc pod uwagę, że poprzednie też były świetne, jest nie lada wyczynem. Przedstawiony tu pomysł zapada w pamięć i czyni całą historię ekscytującą. Gorąco polecam lekturę „Magia uderza”, a także pozostałych tomów cyklu. Jeśli ktoś chce, może zacząć od dowolnego tomu, ponieważ każdy z nich to osobna historia, łączona pewnym nadrzędnym celem i wątkami rozwijającymi się wraz z kolejnymi częściami losów Kate Daniels.