Historia rozpoczyna się bardzo spokojnie. Główna bohaterka Sonja obchodzi właśnie święto swojej konfirmacji, a wśród gości niespodziewanie pojawia się jej ulubiony wujek artysta. Henrik, gdyż tak ma na imię mężczyzna, daje dziewczynie w prezencie broszkę z czasów wikingów, a przy okazji pokazuje również pełne nietypowych postaci szkice, do których zainspirowała go ostatnia wędrówka. Obecność Henrika nie jest jednak jedynym zaskoczeniem dla Sonji tego dnia, gdyż w środku nocy pojawia się w jej domu również tajemniczy chłopak. Gość, który się przestawia jako Espen, najpierw żąda oddania broszki, a następnie uświadamia dziewczynę, iż jej wujek podróżował przez magiczną krainę Jotundale, czyli dolinę olbrzymów, i jeśli Sonja tego pragnie, może również się tam znaleźć.
Pierwsze, co zauważyłam czy to czytając, czy zwyczajnie oglądając komiks Falch, to fakt, iż jej styl bardzo przypomina kadry z animacji. Początkowo trochę mnie to rozpraszało, ponieważ miałam poczucie, iż komiks stworzono na podstawie jakiejś telewizyjnej bajki. Z czasem przyzwyczaiłam się jednak i doceniłam, gdyż jest on bardzo spójny z fabułą opowiadanej historii. Sposób, w jaki rysuje Falch, zastosowany dobór kolorów i głębokie tła (wyglądające momentami, jakby ktoś nałożył na nie efekt bokeh) tworzą bardzo magiczną atmosferę, która kojarzy się z tym, co człowiek wie z różnych podań czy historii o skandynawskich terenach.
Mimo iż jest to dopiero wprowadzenie, poznajemy już kilka różnych postaci oraz fantastycznych stworów. Jest kilka gatunków trolli, smoko-ważki, posługujące się mową zwierzęta, krwiożerczy wąż wodny czy okrutni wikingowie. Nie znamy jeszcze pełnej przeszłości wszystkich bohaterów, jednak już pierwsze przygody nastawiają nas pozytywnie do podstawowej ekipy złożonej z Sonji, Espena oraz najbliższych chłopakowi zwierząt i dzieci. Tutaj też zachwyciła mnie postać niedźwiedzia, który wyjątkowo mocno przypominał mi swoim wyglądem i gadulstwem Kodę z animacji Mój brat niedźwiedź.
Czytając Światła północy, nie mogłam się jednak pozbyć wrażenia, że znam już skądś podobną historię. Dotarło to do mnie z pełną mocną, gdy zobaczyłam, że wiking, któremu Espen kiedyś odciął rękę, zastąpił ją hakiem. Brzmi znajomo? Tak – Espen ma trochę charakter Piotrusia Pana, Wikingowie póki co przypominają mi załogę, a ich dowódca Kapitana Haka. Nawet wątek z wodnym stworem, który pragnie go dorwać i zjeść, się powtarza. Czy mi to jednak przeszkadzało? Absolutnie nie. Uwielbiam bowiem przygody latającego chłopca, więc nawet jeśli dostaję ich lekkie powielenie, to nadal nowością są skandynawskie realia i związane z nimi nowe dla mnie fantastyczne stwory.
Lekturę komiksu oceniam bardzo pozytywnie. Piękny graficznie, z interesującymi postaciami i tajemniczą magiczną krainą, zdecydowanie przekonał mnie do siebie. Chętnie sięgnę po jego kontynuację tego komiksu, gdyż historia zapowiada się ciekawie, a skandynawskie mity i legendy mają zdecydowanie swój urok.
Scenariusz: Malin Falch
Ilustracje: Malin Falch
Data wydania: 16.06.2021
Ilość stron: 168
Oprawa: twarda
ISBN: 9788328149489
Inną ciekawą nowość od Egmontu znajdziecie opisaną tutaj.
Data premiery: 15. maja 2024 Wydawnictwo: Albatros (więcej…)
„Klątwa Czarnoboga”, czyli pierwszy tom cyklu „Bliskie spotkania czarciego stopnia” autorstwa Adama Wyrzykowskiego, to młodzieżowe…
„Cesarzowa kości” autorstwa Andrei Stewart to drugi tom cyklu „Tonące cesarstwo”. Za książkę odpowiada wydawnictwo…
Data premiery: 22. maja 2024 Wydawnictwo: Mięta (więcej…)
Data premiery: 8. maja 2024 Wydawnictwo: Jaguar (więcej…)
Ostatnimi czasy zaliczam powrót do tytułów, które mi się niezwykle dobrze kojarzą. Z wielką przyjemnością…