Recenzje

Dziedzictwo krwi – Amélie Wen Zhao – recenzja

Są książki, które po przeczytaniu zaledwie pierwszej strony, akapitu czy nawet otwierającego zdania, oczarowują na tyle, by zapaść w pamięci na długie lata. Tak miałem z „Panem Mercedesem” Stephena Kinga czy „Komornikiem” Michała Gołkowskiego. Teraz do tego grona dołącza Amélia Wen Zhao i jej wydane nakładem Domu Wydawniczego Rebis „Dziedzictwo krwi”, dzięki któremu poczułem się równie wyjątkowo jak za pierwszym razem, gdy sięgnąłem po moją ulubioną „Diunę” Franka Herberta.

W recenzowanym tytule zauroczyć potrafi wiele rzeczy. Warto wspomnieć o kreacji świata przedstawionego – jego atrakcyjność oraz odmienność od wszystkiego, co można obecnie spotkać w popularnych powieściach fantasy, rzuca się w oczy w pierwszej kolejności. Mnie w tym uniwersum urzekł ciekawy i bardzo udany mariaż lekko baśniowego klimatu z realiami carskiej Rosji. Otrzymujemy tutaj mocno klasyczne uniwersum, aczkolwiek bez magii, przynajmniej takiej prawdziwej jak we „Władcy pierścieni”. Zamiast niej mamy powinowatych – osoby obdarzone niezwykłymi talentami. Potrafią oni manipulować ogniem, ziemią, a nawet wpływać na innych. Pomimo tych wszystkich zalet trudno powiedzieć, aby wykreowany przez autorkę świat był pozytywnym miejscem. Wszystko z powodu cesarstwa Cyrilyjskiego, w którym rozgrywa się akcja książki. Zbudowało ono swoją potęgę na wyzysku tej grupki ludzi obdarzonych różnymi mocami.

Prezentowana na kartach „Dziedzictwa krwi” historia należy do prostych, a zarazem bardzo wciągających. Przede wszystkim jednak to dość osobista, a nawet intymna opowieść o poszukiwaniu sprawiedliwości oraz zemsty, którą poznajemy z dwóch perspektyw. Z jednej strony mamy Anę, młodą, niesłusznie oskarżoną o morderstwo swojego ojca kobietę. Z drugiej Ramsona Złotoustego, byłego wysoko postawionego członka największej przestępczej organizacji w cesarstwie. Oboje poniekąd chcą tego samego – zemsty na ludziach odpowiedzialnych za zniszczenie ich żyć.

Dla mnie największa zaletą „Dziedzictwa krwi” są bohaterowie. Anę i Ramsona polubiłem od samego początku, ponieważ to taki niecodzienny duet zbudowany na przeciwieństwach. Pochodząca z dobrego domu dziewczyna niepotrafiąca skrzywdzić nawet muchy i herszt przestępczego świata, który zaszedł tak wysoko, dzięki temu że nie oglądał się na innych. Połączył ich wspólny cel, co nie znaczy, że patrzą na świat w ten sam sposób, oj nie. Ciągle się kłócą, ale pomimo różnic zdań potrafią działać wspólnie. Ich interakcje, poza doprowadzaniem do intrygujących konwersacji i ciekawych sytuacji, owocują ogromną frajdą z poznawania ich przygód.

Amélie Wen Zhao odwaliła kawał dobrej roboty, dzięki czemu jej książka – na czele z rewelacyjnie skonstruowanymi bohaterami – ma naprawdę wiele do zaoferowania. Choć trzeba uważać na Anę, Ramsona i inne postacie, albowiem wystarczy chwila, aby się z nimi zżyć. Wiem, co mówię, bo sam tego doświadczyłem. Niestety nie zawsze wiąże się to z przyjemnymi emocjami. Sięgając po recenzowany tytuł, na pewno doświadczycie rollercoastera wrażeń, od tych pozytywnych po negatywne. W „Dziedzictwie krwi” zachwycił mnie również pomysł autorki na historię, która z każdym kolejnym rozdziałem intryguje coraz bardziej. Może nie wszystkie zwroty akcji czy rozwój opisywanych wydarzeń zaskakują, ale w żadnym razie nie wpływa to niekorzystnie na frajdę z czytania. Na pewno pisarka wie, jak snuć opowieść, co więcej świetnie korzysta z tej wiedzy. Dlatego też nie jestem w stanie niczego zarzucić tekstowi. Nie zauważyłem w nim nic, co by mi przeszkadzało lub wpływało negatywnie na przyjemność z lektury.

„Dziedzictwo krwi” urzekło mnie od samego początku i nawet po dotarciu do końca nie zmieniłem zdania odnośnie tego tytułu. To naprawdę rewelacyjna historia, którą po prostu musicie poznać. Mnie natomiast czeka najgorsze – oczekiwania na kontynuację. Mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej, bo już bym chciał poznać dalszy ciąg tej opowieści. Na szczęście nie skończy się na dwóch tomach, ponieważ została zapowiedziana trylogia!

  • Autor: Amélie Wen Zhao
  • Tytuł: Dziedzictwo krwi
  • Tytuł oryginału: Blood Heir
  • Tłumaczenie: Maria Smulewska
  • Wydanie: I
  • Wydawnictwo: REBIS
  • Cykl: Dziedzictwo krwi, tom 1
  • ISBN: 978-83-8188-299-6
  • Format: 132 x 202 mm
  • Oprawa: broszura klejona ze skrzydełkami
  • Ilość stron: 432
  • Data wydania: 31 lipca 2021
Paszczak

View Comments

Recent Posts

Zapowiedź: Oczy smoka – Edycja limitowana – Stephen King

Data premiery: 15. maja 2024 Wydawnictwo: Albatros (więcej…)

18 godzin ago

Recenzja: „Klątwa Czarnoboga” – Adam Wyrzykowski

„Klątwa Czarnoboga”, czyli pierwszy tom cyklu „Bliskie spotkania czarciego stopnia” autorstwa Adama Wyrzykowskiego, to młodzieżowe…

3 dni ago

Recenzja: „Cesarzowa kości” Andrea Stewart

„Cesarzowa kości” autorstwa Andrei Stewart to drugi tom cyklu „Tonące cesarstwo”. Za książkę odpowiada wydawnictwo…

3 dni ago

Zapowiedź: Mała draka w fińskiej dzielnicy – Marta Kisiel

Data premiery: 22. maja 2024 Wydawnictwo: Mięta (więcej…)

4 dni ago

Zapowiedź: Ten Wieczny Mrok – Kate Pentecost

Data premiery: 8. maja 2024 Wydawnictwo: Jaguar (więcej…)

4 dni ago

Służąca przewodnicząca – Kaicho wa maid sama! – 1-3 tomy recenzja

Ostatnimi czasy zaliczam powrót do tytułów, które mi się niezwykle dobrze kojarzą. Z wielką przyjemnością…

5 dni ago