Clarke zabiera nas tutaj na wyprawę do odległej przyszłości roku 2130, kiedy to rozproszona po Układzie Słonecznym ludzkość za sprawą urządzeń radarowych na Marsie odkrywa istnienie nowej, ogromnej i podążającej po dziwacznej trajektorii asteroidy nazwanej później Ramą. Z biegiem czasu, gdy obiekt kontynuuje swój lot, zbliżając się do Ziemi, naukowcy dochodzą do bezprecedensowych i trochę niepokojących wniosków – nie jest to obiekt pochodzenia naturalnego.
Mamy więc do czynienia z kolejną wizją pierwszego kontaktu z obcą cywilizacją. Co więcej, wizją zaskakującą, bo pomimo poruszenia przez autora mocno wyeksploatowanego tematu snuta przez Clarke’a opowieść wciąż intryguje. Historia skupia się na Ramie: czym jest, jak trafiła do Układu Słonecznego, a także na tym, co będzie z nią dalej, wliczając w to zamiary przybyszów.
Prezentowane w książce wyobrażenie odległej przyszłości pięćdziesiąt jeden lat temu mogło wydawać się czytelnikom czymś absurdalnym i niemożliwym do zrealizowania przez co atrakcyjnym. Natomiast dla współczesnego odbiorcy wizja autora nie jest, aż tak fascynująca. W końcu już od dawna NASA oraz SpaceX Muska kombinują jak tu zawłaszczyć, znaczy – skolonizować Marsa, co ma być pierwszym krokiem ku podbojowi całego Układu Słonecznego. Choć jest to odległa przyszłość nawet dla nas.
Fabułę powieści śledzimy z kilku perspektyw, przeważnie jednak rozwój wydarzeń obserwujemy oczami komandora Nortona, dowódcy „Śmiałka”, statku Straży Kosmicznego z misją zbadania obcej jednostki. Sporadycznie do głosu dochodzą członkowie Komitetu ds. Ramy, pełniącego funkcje kontroli misji oraz załogi „Śmiałka” (choć w tym drugim wypadku są to marginalne przypadki).
Niestety recenzowany tytuł to jedna z tych książek, w której bohaterowie nie odgrywają kluczowych ról. Jasne, są ważni, ale w tej powieści nie chodzi o ich historie, przeżycia ani o to, jacy są. Dla mnie pełnią bardziej funkcję narzędzi mających na celu odkryć tajemnicę Ramy, niż stanowią siłę napędową fabuły. Normalnie uznałbym to za ogromną wadę, aczkolwiek w tym wypadku ten zabieg w ogóle mi nie przeszkadza, bo w mojej ocenie najważniejszy w tej historii jest tajemniczy statek obcych. Jednak z tego względu nie potrafię zbyt wiele Wam o nich opowiedzieć i po prostu pominę tę część.
Problemem pozostaje jedna niezmiennie wspólna cecha dla większości „klasycznych”, wydanych kilkadziesiąt lat temu książek. Nawet nie chodzi o samą specyfikę gatunku sience-fiction, gdyż to samo doskwierało mi podczas lektury przygód Sherlocka Holmesa, „Księżniczki z Marsa” czy innych powiesi wydanych w ramach serii „Wehikuł czasu”. Chodzi o narrację. Nie mam zielonego pojęcia, co dawniej urzekało ludzi w tym drętwym, pozbawionym choćby imitacji życia oraz emocji sposobie opowiadania historii. Na mnie on nie działa i prawdopodobnie już nigdy nie zdołam go polubić. Oprócz tego nie znalazłem żadnych wad, a to już coś.
Lektura „Spotkania z Ramą” nie zaspokoiła mojego apetytu poznawania twórczości Arthura C. Clarke’a, zamiast tego tylko rozbudziła moją ciekawość. Zwłaszcza, że przygoda ludzkości z Ramą na tym się nie kończy. Mam nadzieję, że kolejne tomy będą jeszcze lepsze. Może kiedyś uda mi się nawet dorwać w swoje ręce „Odyseję kosmiczną 2001”. Jeśli lubicie klasyczne powieści science-fiction, to recenzowany tytuł jest dla Was.
Data premiery: 22. maja 2024 Wydawnictwo: Initium (więcej…)
Data premiery: 22. maja 2024 Wydawnictwo: Albatros (więcej…)
Data premiery: 15. maja 2024 Wydawnictwo: Albatros (więcej…)
„Klątwa Czarnoboga”, czyli pierwszy tom cyklu „Bliskie spotkania czarciego stopnia” autorstwa Adama Wyrzykowskiego, to młodzieżowe…
„Cesarzowa kości” autorstwa Andrei Stewart to drugi tom cyklu „Tonące cesarstwo”. Za książkę odpowiada wydawnictwo…
Data premiery: 22. maja 2024 Wydawnictwo: Mięta (więcej…)