Newsy

Spotkanie z Ramą – Arthur C. Clarke – recenzja

Dom wydawniczy Rebis, ku uciesze miłośników klasycznego science-fiction, nadal kontynuuje swój cykl „Wehikuł czasu”, odświeżając szerszemu gronu czytelników trochę już zapomniane historie. Część z Was prawdopodobnie słyszała o Arthurze C. Clarku raczej dzięki filmowi „2001: Odyseja kosmiczna” Stanleya Kubricka, do którego napisał do spółki z reżyserem scenariusz, niż za sprawą twórczości autora. Wiem coś na ten temat, bo dopiero kilka lat temu miałem okazję poznać jego książki. Kiedyś pisałem o „Końcu dzieciństwa”, powieści prezentującej wyjątkowo oryginalne wyobrażenie pierwszego kontaktu z obcą cywilizacją. Natomiast dzisiaj przybliżę Wam „Spotkanie z Ramą”. Tytuł ten pierwotnie światło dzienne ujrzał w 1972 roku i od razu zgarnął wszystkie najważniejsze nagrody: Hugo, Nebula, Locusa.

Clarke zabiera nas tutaj na wyprawę do odległej przyszłości roku 2130, kiedy to rozproszona po Układzie Słonecznym ludzkość za sprawą urządzeń radarowych na Marsie odkrywa istnienie nowej, ogromnej i podążającej po dziwacznej trajektorii asteroidy nazwanej później Ramą. Z biegiem czasu, gdy obiekt kontynuuje swój lot, zbliżając się do Ziemi, naukowcy dochodzą do bezprecedensowych i trochę niepokojących wniosków – nie jest to obiekt pochodzenia naturalnego.

Mamy więc do czynienia z kolejną wizją pierwszego kontaktu z obcą cywilizacją. Co więcej, wizją zaskakującą, bo pomimo poruszenia przez autora mocno wyeksploatowanego tematu snuta przez Clarke’a opowieść wciąż intryguje. Historia skupia się na Ramie: czym jest, jak trafiła do Układu Słonecznego, a także na tym, co będzie z nią dalej, wliczając w to zamiary przybyszów.

Prezentowane w książce wyobrażenie odległej przyszłości pięćdziesiąt jeden lat temu mogło wydawać się czytelnikom czymś absurdalnym i niemożliwym do zrealizowania przez co atrakcyjnym. Natomiast dla współczesnego odbiorcy wizja autora nie jest, aż tak fascynująca. W końcu już od dawna NASA oraz SpaceX Muska kombinują jak tu zawłaszczyć, znaczy – skolonizować Marsa, co ma być pierwszym krokiem ku podbojowi całego Układu Słonecznego. Choć jest to odległa przyszłość nawet dla nas.

Fabułę powieści śledzimy z kilku perspektyw, przeważnie jednak rozwój wydarzeń obserwujemy oczami komandora Nortona, dowódcy „Śmiałka”, statku Straży Kosmicznego z misją zbadania obcej jednostki. Sporadycznie do głosu dochodzą członkowie Komitetu ds. Ramy, pełniącego funkcje kontroli misji oraz załogi „Śmiałka” (choć w tym drugim wypadku są to marginalne przypadki).

Niestety recenzowany tytuł to jedna z tych książek, w której bohaterowie nie odgrywają kluczowych ról. Jasne, są ważni, ale w tej powieści nie chodzi o ich historie, przeżycia ani o to, jacy są. Dla mnie pełnią bardziej funkcję narzędzi mających na celu odkryć tajemnicę Ramy, niż stanowią siłę napędową fabuły. Normalnie uznałbym to za ogromną wadę, aczkolwiek w tym wypadku ten zabieg w ogóle mi nie przeszkadza, bo w mojej ocenie najważniejszy w tej historii jest tajemniczy statek obcych. Jednak z tego względu nie potrafię zbyt wiele Wam o nich opowiedzieć i po prostu pominę tę część.

Problemem pozostaje jedna niezmiennie wspólna cecha dla większości „klasycznych”, wydanych kilkadziesiąt lat temu książek. Nawet nie chodzi o samą specyfikę gatunku sience-fiction, gdyż to samo doskwierało mi podczas lektury przygód Sherlocka Holmesa, „Księżniczki z Marsa” czy innych powiesi wydanych w ramach serii „Wehikuł czasu”. Chodzi o narrację. Nie mam zielonego pojęcia, co dawniej urzekało ludzi w tym drętwym, pozbawionym choćby imitacji życia oraz emocji sposobie opowiadania historii. Na mnie on nie działa i prawdopodobnie już nigdy nie zdołam go polubić. Oprócz tego nie znalazłem żadnych wad, a to już coś.

Lektura „Spotkania z Ramą” nie zaspokoiła mojego apetytu poznawania twórczości Arthura C. Clarke’a, zamiast tego tylko rozbudziła moją ciekawość. Zwłaszcza, że przygoda ludzkości z Ramą na tym się nie kończy. Mam nadzieję, że kolejne tomy będą jeszcze lepsze. Może kiedyś uda mi się nawet dorwać w swoje ręce „Odyseję kosmiczną 2001”. Jeśli lubicie klasyczne powieści science-fiction, to recenzowany tytuł jest dla Was.

  • Autor: Arthur C. Clarke
  • Tytuł: Spotkanie z Ramą
  • Tytuł oryginału: Rendezvous with Rama
  • Tłumaczenie: Zofia Kierszys
  • Cykl: Wehikuł czasu
  • Wydanie: IV (2023
  • Wydawnictwo: REBIS
  • ISBN: 978-83-8338-013-1
  • Format: 135 x 215 mm
  • Oprawa: całopapierowa
  • Ilość stron: 280
  • Data wydania: 30 maja 2023
Paszczak

Recent Posts

Zapowiedź: Pieśń zemsty. Ostrze Erkal. Tom 2 – Grzegorz Wielgus

Data premiery: 22. maja 2024 Wydawnictwo: Initium (więcej…)

18 godzin ago

Zapowiedź: Im mroczniej, tym lepiej – Stephen King

Data premiery: 22. maja 2024 Wydawnictwo: Albatros (więcej…)

2 dni ago

Zapowiedź: Oczy smoka – Edycja limitowana – Stephen King

Data premiery: 15. maja 2024 Wydawnictwo: Albatros (więcej…)

7 dni ago

Recenzja: „Klątwa Czarnoboga” – Adam Wyrzykowski

„Klątwa Czarnoboga”, czyli pierwszy tom cyklu „Bliskie spotkania czarciego stopnia” autorstwa Adama Wyrzykowskiego, to młodzieżowe…

1 tydzień ago

Recenzja: „Cesarzowa kości” Andrea Stewart

„Cesarzowa kości” autorstwa Andrei Stewart to drugi tom cyklu „Tonące cesarstwo”. Za książkę odpowiada wydawnictwo…

1 tydzień ago

Zapowiedź: Mała draka w fińskiej dzielnicy – Marta Kisiel

Data premiery: 22. maja 2024 Wydawnictwo: Mięta (więcej…)

1 tydzień ago