Magia zmienia – Ilona Andrews – recenzja

„Magia zmienia” to ósmy tom serii o Kate Daniels autorstwa duetu pisarskiego tworzącego pod pseudonimem Ilona Andrews. Poprzednia cześć przyniosła wiele zmian, kończących pewien etap w życiu głównej bohaterki, lecz to jeszcze nie finał tej opowieści.

Życie Kate i Currana zmieniło się szybko i diametralnie po porzuceniu przez nich stanowiska przywódców Gromady. Jeszcze kilka tygodni wcześniej stali na czele jednej z największych organizacji zrzeszających zmiennokształtnych, a teraz są po prostu sobą. Wciąż muszą przeorganizować swoje życie i znaleźć w nim nowy cel, już bez spotkań, posłuchań i innych niewygód związanych z dowodzeniem setkami dusz krążących po Twierdzy. Nie da się jednak w całości tak szybko oderwać od problemów Gromady. Gdy do bohaterów po pomoc zgłasza się przyszywana siostra naszego byłego Władcy Bestii, George, informując, że jej partner zaginął bez śladu, Kate i Curran rozpoczynają poszukiwania. Jednocześnie na horyzoncie wciąż majaczy zagrożenie ze strony Rolanda.

Generalnie – dzieje się. Śledztwo wiedzie czytelników w ciekawym kierunku, ale jednocześnie Daniels mierzy się z konsekwencjami przejęcia Atlanty. Jej niespodziewany wybieg nieco zaburzył porządek i wywołał zmianę wyczuwalną dla niektórych mieszkańców. Namieszał też w życiu samej Kate. Najważniejsze jest jednak, że jak zawsze na bohaterów czekają liczne przeszkody, problemy do pokonania i niejedna walka do stoczenia, czasem związana z otarciem się przy tym o śmierć. Lubię w tych książkach to, że bohaterom nie wszystko przychodzi łatwo. Czasem ktoś im odmówi pomocy czy współpracy, innym razem starcie nie pójdzie po ich myśli. Dzięki temu historia staje się ciekawsza, różnorodniejsza i bardziej nieprzewidywalna. Dodając do tego to, jak zaskakujące pomysły rodzą się w umysłach autorów, wychodzi porywająca opowieść, w której wszystko może się po drodze zdarzyć. „Magia zmienia” jest z całą pewnością dobrym przykładem tego, jak pisarze potrafią utrudniać bohaterom życie. Nieustannie coś się dzieje, dzięki czemu czytelnik od samego początku zostaje wciągnięty w fabułę i z zapartym tchem śledzi kolejne wydarzenia.

Na przestrzeni tych wszystkich dotychczasowych recenzji napisałam już wiele o porywającej fabule, interesujących, żywych bohaterach, którzy humorem urozmaicają niejedną sytuację, a także fascynujących pomysłach. W każdym tomie jestem pełna podziwu dla autorów za sposób wykreowania świata. Tu nie jest inaczej – Ilona Andrews rewelacyjnie, moim zdaniem, wykorzystała motyw ghuli i ciekawie połączyła go z innym, o którym lepiej nie wspominać, by nie zostać posądzonym o spoilerowanie. :) Niemniej uwielbiam to, jak pisarze łączą różne elementy w tę fascynującą wizję świata targanego falami magii i techniki.

Warto też wspomnieć o postaci kreowanej na wielkiego złego tej serii. „Magia zmienia” w interesujący sposób przybliża nam postać Rolanda – powiem szczerze, że przed moim pierwszym „spotkaniem” z jego osobą w poprzedniej części zupełnie nie spodziewałam się takiej prezentacji tego bohatera, lecz nie da się ukryć, że jest szalenie fascynująca. Autorzy ciekawie go przedstawili, tworząc wiele możliwości dla rozwoju fabuły.

„Magia zmienia” rozpoczęła nowy etap w życiu Kate Daniels, odmienny od tego, co mieliśmy okazję poznać w pierwszych tomach, ale nie mniej ciekawy. Powieść wciąga od pierwszych stron i sprawia, że trudno się od niej oderwać. I w sumie nie trzeba, ponieważ na rynek trafiła właśnie „Magia łączy” – najnowsza część cyklu, dziewiąta i przedostatnia. Zachęcam gorąco do zapoznania się z twórczością Ilony Andrews.