Kapitularz – relacja

Podoba się?

Konwenty fantastyczne są dość niezwykłymi imprezami. Po pierwsze wydają się oderwane od rzeczywistości, ponieważ z chwilą przekroczenia bramy wchodzi się do zupełnie nowego, wypełnionego cudami świata, w którym można poczuć się jak Alicja wpadająca do króliczej nory. Po drugie konwenty nie mają jednolitego stylu, myśli przewodniej, jest to miszmasz wszystkiego, co kiedykolwiek przyszło człowiekowi do głowy i właśnie to najbardziej mnie pociąga w tej idei. Jednakże fantastyczna, festiwalowa kraina czarów nie jest dziwnym miejsce, to po prostu dom dla wszystkich ludzi dzielących wspólną pasję do tego, co pobudza naszą wyobraźnię.

W Łodzi po raz piąty odbył się Kapitularz, a rok 2016 dla tego festiwalu fantastyki okazał się dość szczególny. Nowa, bardziej prestiżowa lokalizacja – Wydziały Nauk Geograficznych oraz Filozoficzno-Historyczny Uniwersytetu Łódzkiego. Nowe miejsce to, nie tylko większe i bardziej dostępne budynki, posiadające windy, które pomieszczą prawdziwe tłumy spragnionych wrażeń odwiedzających, ale również świetna infrastruktura – w bliskim sąsiedztwie budynków konwentowych znajdują się liczne sklepy, restauracje, bary, parkingi, a nawet szpital, ale to ostatnie wyłącznie w razie bardzo nagłych sytuacji.

Oganizatorzy konwentu przygotowali wiele wyjątkowo barwnych i ciekawych niespodzianek. W programie imprezy znalazło się miejsce na prelekcję o świecie post-apo, którą prowadził Michał Gołkowski. Ci z bardziej pragmatycznym podejściem do życia mogli dowiedzieć się co nieco o broni biologicznej. Nie zabrakło również atrakcji dla fanów „Gry o tron”. Ponieważ w ramach Kapitularzu odbył się ogólnopolski zlot miłośników tego serialu, jak również cyklu „Pieśni Lodu i Ognia” George R. R. Martina, znawcy twórczości pisarza oraz jej telewizyjnej ekranizacji mogli sprawdzić swoją wiedzę w licznych konkursach i oczywiście nie mogło zabraknąć cosplayu. Miłośnicy „Star Treka” również nie mieli na co narzekać, sporo ciekawych prelekcji, w tym o Gene Roddenberry – twórcy tego kultowego uniwersum, charakteryzacji w filmach, czy też bardziej naukowych np. „o obrotach egzoplanet”. Stałym punktem festiwali fantastycznych są spotkania z autorami – do Łodzi przybyli Krzysztof Piskorski, wcześniej wspomniany Michał Gołkowski, Andrzej Pilipiuk, Andrzej Zimniak, Marcin Przybyłek czy choćby Martyna Raduchowska, która na konwencie otrzymała nagrodę KWAZARa – za wartości naukowe w literaturze. Można było również posłuchać koncertu Barbary Karlik, zapoznać się z filmami VR – wirtualnej rzeczywistości, bądź po prostu spędzić czas ze znajomymi grając w gry planszowe.

Pisząc o konwencie nie można zapomnieć o konkursie cosplayerów, będącym jednym z głównych punktów programu. Niestety nie spotkałem wielu uczestników konkursu, głównie dlatego, że zmagania uczestników odbywały się w innym budynku, ale nawet mi udało się kilku przebierańców spotkać, w większości nosili oni mundury federacji ze „Star Treka”, oprócz nich natrafiłem na małą grupkę osób, które można by potraktować jako samozwańczą ochronę imprezy. Byli odziani w zbroje, nosili hełmy, a przede wszystkim mieli całą masę broni. Od razu czułem się o wiele bezpieczniejszy w ich towarzystwie.

Organizatorzy bardzo starali się, żeby zapewnić wszystkim odwiedzającym jak najwięcej atrakcji. Muszę przyznać, że im się ta trudna sztuka udała. Program obfitował w wiele punktów, przez co niemożliwe było pójście i zobaczenie wszystkiego, ale zawsze znajdowało się coś ciekawego. Niestety nie ma imprez idealnych, mniejsze czy większe komplikacje wszędzie się zdarzają, a najważniejszym jest umiejętne poradzenie sobie z nimi. Dla mnie utrudnieniem okazał się dystans między budynkami konwentowymi, według Google Maps wynosiła ona około osiemset pięćdziesiąt metrów, niestety z powodu moich drobnych problemów z poruszaniem się ta odległość przypominała bardziej trasę maratonu do pokonania niż spokojny, niedzielny spacerek. Jednakże wszystkie te drobne niuanse stają się nieistotne, gdy pomyśli się o tym, po co w ogóle się wybrało na festiwal fantastyczny. Dla mnie najbardziej liczyła się możliwość miłego spędzenia czasu, dowiedzenia się nowych ciekawych rzeczy, spotkania się ze znajomymi czy poznania nowych, interesujących ludzi, z którymi łączy mnie wspólna pasja i zainteresowania, pod tym względem Łódzki Kapitularz spełnił swoje zadanie wręcz idealnie.

Niestety pomimo wysokiego poziomu przygotowania samej imprezy oraz świetnych prelekcji mam wrażenie, że trochę zawiedli goście, których było trochę mało. Nie wiem, czy to kwestia rozdzielenia imprezy na kilka budynków, bo nawet na prelekcjach, na które zajrzałem, nie było tłumów, wręcz odnosiłem wrażenie pustki. Co było dosyć dziwne, ponieważ wszystkie moje doświadczenia z wcześniejszych konwentów w innych miejscach sugerowały raczej, że muszę się nastawić na przepychanie na korytarzu.

Tak więc w ostatnich słowach chciałbym Wam przekazać, że Kapitularz jest bardzo ciekawym festiwalem fantastyki, odbywającym się w centralnej części Polski. Na pewno ta impreza wpisze się na stałe w mój konwentowy kalendarz. Mam również nadzieję, że za rok będzie nas zdecydowanie więcej i pokażemy, że Łódź nie jest tak straszna, jak to wynika z niektórych filmów komediowych z udziałem Cezarego Pazury.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwyżej oceniane
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Mocno Subiektywna

Zazdroszczę wszystkim którzy na takie konwenty mogą jeździć. Co roku obiecuje sobie, że pojadę chociażby na jeden + targi książki i co roku wychodzi, że plany a życie to zupełnie co innego ;) W tym roku też jestem uziemiona więc pozostało mi tylko czytać i zazdrościć!