Rok szczura. Świeca – Olga Gromyko – recenzja

Podoba się?

Olga Gromyko to autorka, która mnie regularnie zadziwia. Tym razem, po lekturze całego “Roku szczura”, pozostałam z ogromem niedosytu, z rozterką w duszy i bliżej nieokreślonym poczuciem… straty? Ostatni tom, „Świeca”, jest zdecydowanie za krótki. Ewentualnie nie powinien być tomem ostatnim, przecież jeszcze tyle mogłoby się wydarzyć…

Szczerze mówiąc, mam bardzo ambiwalentne uczucia zarówno odnośnie serii, jak i tej konkretnej części. Z jednej strony uwielbiam styl pisarki, z drugiej jednak zabrakło mi bardziej skomplikowanej intrygi. Cały cykl jest… może nie to, że zupełnie odmienny pod tym względem od przygód W. Rednej i „Wiernych wrogów”, ale mniej zaskakujący, o niższym ciężarze gatunkowym. Jakiś idealizm się we mnie obudził, czy insze licho, ale mam wrażenie, że wątek polityczny (tak, tak, ja też uważam, że polityka to mierzwa) został potraktowany przez autorkę zbyt po macoszemu. Mógł on nieco nadać rangi wydarzeniom, w jakie wplątali się Ryska i jej towarzysze, wzmocnić dramatyzm sytuacji. Ale Olga Gromyko poprowadziła akcję inaczej, skupiając się głównie na swoich bohaterach (również drugoplanowych), ich rozterkach, potrzebach, relacjach. Swoją drogą uważam, że to całkiem realne spojrzenie, bo cóż takiego wiesczanina obchodzą sprawy tsarstwa, kiedy trzeba się skupić na tym, żeby nie było głodno i nazbyt chłodno. Istnieje opcja, że się czepiam, rozczarowana nazbyt krótkim czasem spędzonym nad książką. Strony przemykały mi przed oczyma w błyskawicznym tempie i… nastąpił koniec, a ja wcale nie byłam przygotowana na rozstanie się bohaterami. Mam żal. Mogę oficjalnie strzelić focha. A co.

Ale żebyście nie mieli mylnego wrażenia. W trakcie czytania żadne pretensje nie miały czasu przychodzić mi do głowy. Całkowicie pochłonięta byłam fabułą, albowiem pozorna stabilizacja w życiu Ryski, Alka i Żara kończy się już na pierwszych stronach książki. Zatem ponownie bohaterowie muszą w pośpiechu wyruszyć w drogę. Tym razem aż do Sawrii. Oczywiście po drodze nasi wędrowcy nie omieszkują zrealizować kilku „misternych” planów, wdepnąć w niejedno bagienko tudzież po prostu delektować się swoim towarzystwem (kto czytał poprzednie tomy – ma wyobrażenie jak ten proces przebiega ;-) ). Specyficzne relacje, łączące tę trójkę, były źródłem mej nieustającej radości. Jednak wyraźnie widać, że coś się zmienia. Ledwo zauważalnie, ledwo wyczuwalnie pod przykrywką drwin i sarkazmu dojrzewa Alk, przeobraża się Ryska, a nawet Żar. Nie, nie robi się od tego poważniej, ale widać ewolucję postaci – na szczęście, śmiem twierdzić. W innym wypadku takie kreacje mogłyby po prostu zacząć drażnić.

Ponieważ zarówno z powodu Alka, jak i Żara przyjaciele znaleźli się w niemałych tarapatach, sytuacja często robi się dosyć napięta. Szczególnie, że ludziom, którym podpadli, bardzo zależy na zwycięskim rozwiązaniu problemów, bez względu na koszty, sumienie czy inne nieistotne szczegóły. A Alk, no cóż, coraz częściej przestaje być sobą. Zdarza mu się nawet świadomie oddawać władzę szczurowi. W imię czego? Co staje się tak ważne? Jego stan i reakcje mocno wpływają szczególnie na dziewczynę, ale i złodziejaszka mocno niepokoją. Czy faktycznie jest się czego obawiać? Tymczasem pętla się zacieśnia. Bohaterów ścigają zawodowi mordercy oraz obłąkany Wędrowiec (nic to, że były). Podąża ich śladem również niestrudzony Szczurołap. A w Sawrii ktoś czeka na list, który ukradł posłańcowi Żar.

Jednocześnie zwerbowani wiesczanie w mozole stawiają kolejne wieże w przygranicznym mieście. Nadzieja na rychły powrót do domu coraz bardziej się oddala. Tęsknota za bliskimi przygniata – podobnie jak nałożone na kształt kajdan obręcze, nadzieja na lepszy los – rozpływa się we mgle zimnych poranków. A jaki będzie następny rozkaz, dokąd teraz powiodą ich zamysły władcy?

Z pewnością znajdziecie w tej książce charakterystyczne dla Olgi Gromyko poczucie humoru, ciekawe przygody, bohaterów, z którymi można się zżyć. Pozycja zapewnia przyjemną rozrywkę, choć mnie pozostawiła z wrażeniem niespełnienia i braku. Miałam nadzieję na więcej, a koniec (w sensie ostatniej strony, nie zakończenia) po prostu mnie zaskoczył i wzbudził żal, że już trzeba się rozstać.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze