Podoba się?

Ile razy można wałkować temat ratowania świata albo sporej wielkości miasta w Ameryce przed Armagedonem lub ludźmi dążącymi do zniszczenia wszystkiego, co ich otacza? W przypadku duetu pisarzy, tworzących pod pseudonimem Ilona Andrews, i ich cyklu o przygodach Kate Daniels, odpowiedź na to pytanie jest prosta – jak najdłużej. Naprawdę nie przesadzam, ponieważ pierwsze cztery tomy serii pokazały, że małżeństwo Gordonów nie posiada w swoim słowniku takich terminów jak „rutyna” lub „powielanie schematów”. Poza jednym – ratowaniem Atlanty. Ale oprócz tego do każdej kolejnej książki oferują świeże podejście. Dlatego śmiało można spodziewać się, że pod tym względem piąta część serii, pod tytułem „Magia zabija”, nie odbiega od wcześniejszych tomów.

Recenzowana powieść wita Czytelnika sporymi zmianami. Kate po odejściu z Zakonu Rycerzy Miłosiernej Pomocy otwiera własne biuro detektywistyczne – Ostre Cięcie. Bohaterka musi zmierzyć się teraz z problemami związanymi z prowadzeniem własnej działalności gospodarczej, pozyskiwaniem dochodów, klientów oraz płaceniem rachunków. Co więcej, w życiu prywatnym Daniels dochodzi do pewnego rodzaju stagnacji. Ma Currana, który dla niej pójdzie do piekła i z powrotem, ale Kate woli samodzielnie rozwiązywać wszelkie kłopoty. Na szczęście dominujące charaktery tej dwójki sprawiają, że nadal skaczą sobie do gardeł. Chociaż teraz te ich spory i kłótnie stają się spokojniejsze, bardziej cywilizowane, a przede wszystkim nie używają w nich miecza oraz kłów Currana. Ponadto związek Daniels z bezwzględnym dla wrogów Władcą Bestii, przynosi nieoczekiwane obowiązki należące do partnerki przywódcy Gromady. Na dodatek będąca pod opieką bohaterki Julie zostaje wyrzucona ze szkoły za kolejną ucieczkę.

W „Magia zabija” Kate przekonuje się, że posiadanie własnej firmy nie należy do łatwych zadań, zwłaszcza gdy były pracodawca szarga jej opinię na prawo i lewo w Atlancie, by zniszczyć nową konkurencję w zalążku, a trochę w ramach swojej prywatnej zemsty. Na szczęście w tak dużym mieście wciąż można trafić na osoby skłonne powierzyć wybrance Władcy Bestii rozwiązanie własnych problemów. Jedna z nich to Ghastek – Pan Nieumarłych – który potrzebuje asysty w złapaniu grasującego samopas po okolicy wampira. Drugim klientem jest reprezentująca Czerwoną Gwardię Rene, wynajmująca Ostre Cięcie do odnalazło Adama Kamena (naukowca) i jego wynalazek ponieważ jej organizacja zawaliła sprawę i ktoś zdołał go uprowadzić spod ich pieczy.

O relacji łączącej dwójkę najważniejszych bohaterów – Kate i Currana – pisałem dość obszernie w poprzednich recenzjach, dlatego nie będę po raz kolejny opowiadał o tym samym. Chociaż muszę przyznać, że w tym aspekcie dzieje się wiele ciekawych rzeczy. Po pierwsze, próbują dochodzić do kompromisów bez używania gróźb czy wymachiwania takimi ostrymi przedmiotami jak miecz, kły oraz pazury. Wcześniej przez długi czas sami podejmowali wszelakie decyzje, więc niełatwo im wyzbyć się starych nawyków – teraz musza opanować trudy wspólnego życia. Na uwagę zasługują również postacie drugoplanowe, ponieważ dzięki nim można lepiej poznać Daniels i Władcę Bestii. Z resztą uwielbiam Dereka, Andreę, Julię, Barabasza i innych przedstawicieli tej barwnej gromadki. Co więcej, wszyscy są na swój sposób intrygujący, oryginalni i mają własne, wyjątkowo bogate historie do opowiedzenia.

Według mnie wizja Atlanty rozdzieranej poprzez pojawiające się znienacka fale magii jest wyjątkowo atrakcyjna i kusząca. Ponadto autorzy nie spoczywają na laurach i cały czas rozbudowują swoje uniwersum o kolejne elementy. Nowych pomysłów poszukują wszędzie gdzie się da, czyli między innymi w historii Ziemi oraz mitologiach z różnych zakątków globu. A skoro o tym mowa, to w „Magia zabija” Gordonowie zawarli miły dodatek dla Czytelników pochodzących z Polski i innych krajów słowiańskich. Tą atrakcją jest wzbogacenie fabuły o nasze rodzime wierzenia sprzed przyjęcia chrześcijaństwa.

Pod względem technicznym w zasadzie nie mam do czego się przyczepić, ponieważ – jak to już pokazali – autorzy umieją pisać i potrafią wykorzystywać swoje bogate wyobraźnie w tworzeniu wciągających historii. Chociaż jest pewne ale. W ciągu ostatnich kilku miesięcy przeczytałem trzy tomy cyklu i trochę zaczyna mnie drażnić powtarzanie w tekstach pewnych podstawowych informacji odnośnie funkcjonowania tego uniwersum. Dla Czytelnika robiącego dłuższe przerwy w lekturze kolejnych części to jednak duży plus, gdyż zamiast próbować przypomnieć sobie, jak działa wirus Immortuus bądź odpowiedzialny za bycie zmiennokształtnym Lyc-V, mogą skupić się na fabule.

Nowe przygody Kate Daniels oraz poznawanie dalszych losów jej przyjaciół znowu dostarczyły mi wiele frajdy. Jednakże tym razem nie mam zamiaru pisać, że musicie przeczytać recenzowaną książkę – jeśli mieliście wcześniej styczność chociaż z jednym tomem tego cyklu, to doskonale wiecie, dlaczego warto poznać tę serię. A na mnie już czeka lektura szóstej odsłony przygód Daniels, Currana i całej reszty wesołej gromadki. :)

  • Autor: Ilona Andrews
  • Tytuł: Magia zabija
  • Tytuł oryginału: Magic Slays
  • Tłumaczenie: Marek Najter
  • Cykl: Kate Daniels, tom 5
  • ISBN: 978-83-7964-322-6
  • Wydanie: II
  • Oprawa: broszurowa
  • Ilość stron: 423
  • Data wydania: 8 sierpnia 2018

Moje pozostałe recenzje cyklu: “Magia uderza“, “Magia krwawi“.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze