Podoba się?

Moja przygoda z twórczością Kurta Vonneguta rozpoczęła się dawno i w bardzo nietypowy sposób. W jednej z powieści młodzieżowych, które czytałam kilka lat temu, główny bohater zaczytywał się w Kociej kołysce oraz Syrenach z Tytana i raz po raz nawiązywał do twórczości amerykańskiego autora. Zaciekawiona, zaczęłam szukać informacji na temat jego powieści. Znalazłam mnóstwo różnorodnych recenzji, przedziwne opisy fabuł oraz niewiarygodnie piękne, dające do myślenia cytaty.

Jako że w miejskiej bibliotece nie mogłam znaleźć ani jednego egzemplarza powieści Kurta Vonneguta, a moje możliwości na ich zdobycie były naprawdę zawężone, postanowiłam zaczekać na Rzeźnię numer pięć, którą miał mi pożyczyć jeden ze znajomych. W międzyczasie przeczytałam chyba wszystkie fragmenty i cytaty dostępne w Internecie. W końcu w moje ręce wpadła ta wymarzona książka i… odpadłam po kilku rozdziałach. Całą powieść przeczytałam dopiero za trzecim podejściem. Zmagałam się z formą, w jakiej całość była napisana, nie pomagał też fakt, że nie potrafiłam przywiązać się do żadnego z bohaterów, a losy protagonisty – Billy’ego Pilgrima – choć ciekawe, nie wciągały mnie tak, jakbym tego chciała.

Kiedy po latach dowiedziałam się, że wydawnictwo Zysk i S-ka będzie wznawiać publikację książek Vonneguta, nie mogłam sobie odmówić kolejnego podejścia do nich. Co trzeba przyznać, to fakt, że z wiekiem patrzę na tę powieść odrobinę inaczej niż wtedy, kiedy miałam te piętnaście, szesnaście lat. Zauważam w Rzeźni… rzeczy, które wcześniej mi umykały. Mam wrażenie, że z każdym podejściem do tej lektury wyciągam z niej coś nowego i jestem pewna, że tak już zostanie.

Kurt Vonnegut napisał bowiem książkę, w której zawarł kilka wątków autobiograficznych – nie ma ich dużo, ale podczas czytania nie sposób pozbyć się odczucia, że czytasz czyjeś prywatne, intymne zwierzenia. A z drugiej strony pojawia się tu odrobina fantastyki, czyli mieszkańcyTralfamadorii, którzy porywają bohatera i umieszczają go w zoo na swojej planecie, lecz również umożliwiają Billy’emu podróż w czasie po wydarzeniach z własnego życia. Poza tym jest tu mnóstwo wspomnień Pilgrima z wojny, z którymi próbuje sobie poradzić.

W pewnym momencie, kiedy główny bohater dostaje do ręki tralfamadoriańską książkę i zagląda do środka, pomiędzy nim a inną osobą wywiązuje się dialog na temat tego, jak Tralfamadorczycy – istoty, które w ogóle nie rozumieją pojęcia istnienia czasu – czytają książki i co w nich znajdują:

Na Tralfamadorii nie używa się telegramów, ale w zasadzie ma pan rację: każda taka grupka symboli to krótka, pilna informacja opisująca jakąś sytuację czy wydarzenie. My, Tralfamadorczycy, czytamy je wszystkie naraz, a nie jedną po drugiej. Wiadomości te nie mają ze sobą żadnego szczególnego związku, ale autor dobrał je starannie w ten sposób, aby widziane jednocześnie składały się na obraz piękny, zaskakujący i głęboki. Nie ma początku, środka ani końca, nie ma sensacyjnej fabuły, morału, przyczyn ani skutków. My cenimy w naszych książkach głębię, jaką daje jednoczesne oglądanie wielu pięknych momentów życia*.

Myślę, że ten cytat w pewien sposób doskonale oddaje Rzeźnię…, w której obserwujemy momenty z życia Billy’ego Pilgrima, zastanawiając się, gdzie tu jest początek, a gdzie koniec, do czego to wszystko prowadzi i jak się zakończy. Powieść nie odpowiada na wszystkie te pytania. Chociaż napisana w przystępny i prosty sposób, wymaga od czytelnika maksymalnego skupienia i czytania między wierszami. Na długo zostaje z odbiorcą i nie daje o sobie zapomnieć. Rzeźnia numer pięć to przygoda, którą każdy z Was powinien przeżyć w swoim czasie.

*cytat z powieści

tytuł: Rzeźnia numer pięć
autor: Kurt Vonnegut
tłumaczenie: Lech Jęczmyk
wydawnictwo: Zysk i S-ka
tytuł oryginału: Slaughterhouse-Five
data wydania: 12 listopada 2018
ISBN: 9788381164924
liczba stron: 240

Pełnoetatowa książkoholiczka i filmomaniaczka. Recenzentka - amatorka, szpanująca swoim talentem pisarskim i nie rozumiejąca, dlaczego nikt nie chce podziwiać blasku jej intelektu, który przecież razi wszystkich po oczach. Czasami o skłonnościach masochistycznych, wiecznie niewyspana. Niepoprawna romantyczka, marząca o naprawianiu świata. Ponoć mówią, że nocą staje się Nocnym Cieniem i szuka nowych, szeleszcząco - papierowych ofiar...

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze