Podoba się?

Kiedy Brandon Sanderson w pewnym momencie ogłosił, że pomiędzy jednym, a drugim tomem Archiwum Burzowego Światła napisze inną powieść, nazwaną wtedy tajemniczym projektem, poczułam irracjonalną złość i rozgoryczenie. Z jednej strony wiedziałam, że złoszczenie się na ulubionego autora, bo zamiast pisać kontynuacji ulubionej opowieści, postanowił wziąć się za coś nowego, jest z gruntu nieodpowiednie, ale musiało minąć trochę czasu, zanim uczucie przeminęło. W końcu okazało się, że tajemniczy projekt to powieść młodzieżowa science fiction, a kiedy wyszła nakładem polskiego wydawnictwa, byłam wystarczająco zaciekawiona, aby po nią sięgnąć.

Zanim zacznę cokolwiek pisać na temat samego Do gwiazd, muszę przyznać, że mam odrobinę problem z dzieleniem powieści Sandersona na młodzieżowe czy dla dorosłych. Prawda jest taka, że w żadnej z jego książek nie ma scen typowych dla historii +18, a w sumie jedyną rzeczą, która może odstraszyć potencjalnego, młodego czytelnika od serii Z mgły zrodzony czy Archiwum burzowego światła, jest sama objętość książek. Tak czy inaczej, chociaż rozumiem potrzebę rozróżnienia i przyciągnięcia do Sandersonowskiej twórczości młodszego czytelnika, jako wieloletnia fanka, która przeczytała niemalże wszystkie wydane w Polsce jego książki, mogę powiedzieć, że istnieje jedna, ważna różnica między powieściami młodzieżowymi a resztą. Mianowicie, młodzieżówki są napisane gorzej. Miałko, odrobinę schematycznie, troszkę przewidywalnie. Poziom w porównaniu do innych YA na rynku plasuje się gdzieś pośrodku. Wciąż jednak, biorąc pod uwagę twórczość samego pisarza, jest to widoczny spadek.

Do gwiazd nie jest wyjątkiem od tej reguły, chociaż radzi sobie nieporównywalnie lepiej niż trylogia Calamity czy nawet Rytmatysta.

O czym jednak jest ta powieść? Detritus to planeta, na której przed wieloma laty wylądowała flota ludzkości. Na tym jednak nie skończyły się ich problemy, ponieważ od setek lat atakowani są przez obcą rasę zwaną Krellami. Ich nadzieją stają się kolejne pokolenia pilotów myśliwców, którzy prowadzą nierówną walkę z przeciwnikiem. Jednym z nich chciałaby zostać Spensa – młoda dziewczyna, córka pilota, swego czasu cieszącego się niemałą popularnością. Szkoda tylko, że pewnego razu coś się wydarzyło, ojciec Spin zdezerterował, po czym został zestrzelony przez przyjaciela i okryty niesławą. Nikt nie chce przyjąć w swoje szeregi córki tchórza, a Spensą zaczynają targać wątpliwości, czy kiedykolwiek spełni swoje marzenie. Szansa nieoczekiwanie nadchodzi od strony wroga – Krelle podwajają liczebność swojej powietrznej armady, tworząc ogromne zagrożenie dla bliskich Spin, więc również ich armada musi przyjąć nowych rekrutów.

Na początku miałam problem, żeby „wbić” się w książkę, ale po kilku rozdziałach z zaskoczeniem zauważyłam, że nie mogę oderwać się od opowiadanej historii, co bardzo dobrze zaczęło jej zwiastować. Chociaż przy światotwórstwie oraz sposobie prowadzenia narracji pisarz wpisuje się w panujące obecnie trendy na rynku młodzieżowych książek science-fiction, tak muszę przyznać, że jest to na tyle absorbująca i ciekawa historia, że można jej to wybaczyć.

Największym plusem Do gwiazd na pewno są jej bohaterowie, przede wszystkim Spensa. Jej porywczość, arogancja i pewność siebie były pewnym powiewem świeżości. Brandon Sanderson stworzył postać, którą trudno polubić – Spin niejednokrotnie mnie irytowała, choć nie można jej odmówić konsekwencji w działaniach, lojalności do przyjaciół czy sporej dawki odwagi.

Odwagi, no właśnie. Jako córka tchórza, Spin ma bardzo pod górkę. Gdyby nie to, mogłaby – tak, jak większość dzieci Pierwszych Obywateli – od razu dostać się w szeregi rekrutów pilotów, mieszkać w dużym, pięknym apartamencie oraz czerpać korzyści z  wysokich stanowisk rodziców. Tymczasem zdrada ojca – dziewczyna w nią ani trochę nie wierzy, tak swoją drogą – kładzie się ogromnym cieniem nie tylko na jej życiu, lecz również jej matki i babki, które mają problem, aby związać koniec z końcem. Już nawet nie wspominając o fakcie, z jakim gniewem i ostracyzmem spotyka się dziewczyna na każdym kroku. Temat samej odwagi przewija się w wielu wątkach, a pisarz przedstawia zmagania dziewczyny i jej przyjaciół w bardzo umiejętny sposób, dowodząc, że nie tylko w powietrzu, walcząc z wrogiem, człowiek musi stawać oko w oko z własnymi lękami.

Poza tym czytelnik ma szansę dostać w tej powieści również kilka dość oklepanych motywów, które – pięknie przedstawione – mogą zostać szybko wybaczone, bo w końcu raz się żyje. :) Tym sposobem mamy dość podręcznikowe zbieranie drużyny, czyli nowych rekrutów, niektórzy się nienawidzą, ale muszą zacząć ze sobą współpracować. Już chyba wiecie, w którym kierunku to pójdzie, prawda? Poza tym główna bohaterka dostaje również dwoje side-kicków rodem z disnejowskiej opowieści, ale przymykam na to oko, bo to niezwykle urocze i przezabawne postacie. Chociaż czytelnik może domyślić się przebiegu akcji, to Sandersonowi udaje się pod koniec wpleść kilka plot twistów, co na tyle mnie zaintrygowało, że do kontynuacji na pewno powrócę, kiedy tylko zostanie wydana. Trudno mi również jakkolwiek przewidzieć następne wydarzenia, co również świetnie wróży serii.  Autor zostawił sobie mnóstwo otwartych furtek i nie wiadomo, jak pociągnie ten wesoły karawan z kosmosu dalej.

Muszę przyznać, że spędziłam miłe chwile podczas lektury Do gwiazd i dobrze widzieć, że Brandon Sanderson wciąż próbuje swoich sił w nowych gatunkach oraz tematykach, posiadając mnóstwo pomysłów na więcej opowieści. Oby ta studnia wciągających historii pozostawała bez dna!

tytuł: Do gwiazd
autor: Brandon Sanderson
tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
cykl: Skyward (tom 1)
wydawnictwo: Zysk i S-ka
tytuł oryginału: Skyward
data wydania: 9 kwietnia 2019
ISBN: 9788381165747
liczba stron: 606

Pełnoetatowa książkoholiczka i filmomaniaczka. Recenzentka - amatorka, szpanująca swoim talentem pisarskim i nie rozumiejąca, dlaczego nikt nie chce podziwiać blasku jej intelektu, który przecież razi wszystkich po oczach. Czasami o skłonnościach masochistycznych, wiecznie niewyspana. Niepoprawna romantyczka, marząca o naprawianiu świata. Ponoć mówią, że nocą staje się Nocnym Cieniem i szuka nowych, szeleszcząco - papierowych ofiar...

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze