Podoba się?

Joe Hill jest dla mnie jednym z tych pisarzy, o których słyszę od lat, ale jakoś nigdy nie mam czasu czy sposobności, aby zapoznać się z ich twórczością. Pudełko w kształcie serca bardzo zachwalała moja koleżanka, Rogi zachęcały filmową ekranizacją – niestety odbiłam się od niej z bliżej już nieznanych powodów – a serial na podstawie Nosferatu obejrzałam z zaciekawieniem, chociaż muszę też przyznać, że obyło się bez fajerwerków. Kiedy więc usłyszałam o premierze Gaz do dechy, postanowiłam skonfrontować się z historiami Joe’ego Hilla w oryginale.

Gdyby ktoś zapytał mnie, czym tak naprawdę jest ten zbiór opowiadań, powiedziałabym, że powrotem do korzeni. Autor nie tylko zamieścił w Gaz do dechy dwa tytuły napisane ze Stephenem Kingiem, ale postanowił potraktować ten tytuł jako konfrontację wybranej przez siebie ścieżki zawodowej z karierą swojego taty, odpowiedzieć na pytanie, dlaczego na początku postanowił podpisywać się pseudonimem, oraz opisać czytelnikom wszystkich ojców swojego warsztatu pisarskiego. A możecie mi uwierzyć – takich twórców filmów czy kultury było wielu.

Wydawca zachęca rzucającym się w oczy projektem okładki, a na odwrocie uwodzi zachęcającymi opisami niezwykłych przygód, jakie czekają czytelników. Pościgi i ucieczki przed nawiedzoną cysterną, podróżna biblioteka czarująca powieściami nie z tego świata czy gęsia skórka i zapierający dech w gardle strach, kiedy nagle znajdujesz się w sytuacji bez wyjścia, a wokół robi się jakoś nienaturalnie spokojnie i cicho… To tylko przedsmak tego, co może Was spotkać na kartach tej książki. Czy jednak są to tak niesamowite historie, jak wydają się nam na pierwszy rzut oka?

Powiedziałabym, że to przede wszystkim taki tradycyjny zbiór opowiadań, w którym można trafić na wszystko, a całość wypada porządnie, a nie wybitnie właśnie, bo i poziomem każda z tych trzynastu historii bardzo się od siebie różni.

Mam nadzieję, że nikt mnie tutaj z miejsca nie zje, ale muszę przyznać, że mnie najmniej zachwyciły opowiadania, które Joe Hill napisał we współpracy ze Stephenem Kingiem. Gaz do dechy, czy tak szumnie promowane W wysokiej trawie – z adaptacją na Netflixie – powinny być ukoronowaniem całości, natomiast ja się na nich tylko wynudziłam. Dość to niefortunne, biorąc pod uwagę, że to kolejno pierwsze i ostatnie opowiadanie w zbiorze, więc mówimy o pierwszym i ostatnim wrażeniu, jakie zostawia nam książka. Niestety, ale miałam tutaj syndrom krótkiej formy w wykonaniu Stephena Kinga – król horroru nie za bardzo radzi sobie w tej dziedzinie, a ja nigdy nie potrafię wciągnąć się w żadną opowieść tego rodzaju.

Znalazłam tu jednak kilka perełek, takich jak Spóźnialscy czy Mroczna karuzela, które zaabsorbowały mnie bez reszty i sprawiły, że nie mogłam odłożyć książki, dopóki ich nie skończyłam. Pierwsze z nich to historia wędrownej biblioteki właśnie – nowy kierowca odkrywa, że porusza się nie tylko między znanymi uliczkami miasta, ale również podróżuje w czasie, wypożyczając czytelnikom powieści, które nie zostaną napisane przez kolejne dziesięciolecia. Czysta gratka dla każdego mola książkowego! Natomiast wspomniana wcześniej Mroczna karuzela ma już w sobie więcej z klimatu grozy, a wartkie tempo akcji i różnorodni bohaterowie sprawiają, że nie do końca wiesz, komu kibicować, natomiast jesteś całkowicie pewny, że musisz odkryć, kto zginie następny.

Poza tym poleciłabym Wam również Stację Wolverto oraz Tweety z cyrku umarłych. Pierwsze jest momentami absurdalne, ale zręcznie i ciekawie napisane, drugie natomiast – podobnie jak Diabeł na schodach – ma bardzo interesującą formę, która jednak idzie łeb w łeb z samą treścią, sprawiając, że idealnie się uzupełniają, pozostawiając po sobie niezatarte wrażenie.

Wydaje mi się, że Gaz do dechy to zbiór, który najbardziej przypadnie do gustu fanom pisarzy z rodziny Kingów, chociaż pewnie i wielbiciele krótkiej formy znajdą tu kilka tekstów dla siebie. Sama natomiast zamierzam kontynuować swoją przygodę z twórczością Joe’ego Hilla, zanim wydam końcowy werdykt.

tytuł: Gaz do dechy
autor: Joe Hill, Stephen King
wydawnictwo: Albatros
tłumaczenie: Danuta Górska, Izabela Matuszewska
tytuł oryginału: Full Throttle
data wydania: 16 września 2020
ISBN: 9788381258906
liczba stron: 511

Pełnoetatowa książkoholiczka i filmomaniaczka. Recenzentka - amatorka, szpanująca swoim talentem pisarskim i nie rozumiejąca, dlaczego nikt nie chce podziwiać blasku jej intelektu, który przecież razi wszystkich po oczach. Czasami o skłonnościach masochistycznych, wiecznie niewyspana. Niepoprawna romantyczka, marząca o naprawianiu świata. Ponoć mówią, że nocą staje się Nocnym Cieniem i szuka nowych, szeleszcząco - papierowych ofiar...

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze