Mark Hodder – fragment

Podoba się?

Krzysztof Sokołowski, tłumacz steampunkowego “The Strange Affair of Spring Heeled Jack” Marka Hoddera zaprasza, a my wraz z nim, na małą wycieczkę po niewątpliwie “uroczych” ulicach Londynu. Start w dzielnicy East End, w celu uzyskania wstępu uprasza się o kliknięcie Londyn: Pielgrzymka

Pierwsza część serii ma zostać wydana przez Fabrykę Słów na początku 2012 roku. Mark Hodder w swojej powieści przywołuje jedną z najciekawszych postaci Imperium XIX wieku – Sir Richarda Francisa Burtona – żołnierza, dyplomatę i podróżnika wsławionego m.in. organizacją wyprawy w poszukiwaniu źródeł Nilu pod auspicjami Królewskiego Towarzystwa Geograficznego i Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
W Londynie epoki pary i eugeniki, sir Burton podejmuje się rozwiązania zagadki ludzi wilków… porywających pomocników kominiarzy. Jak przystało na steampunk sprawa z pozoru absurdalna, być może nawet nieco zabawna, szybko staje się dramatyczna, makabryczna i wielowymiarowa. Pojawia się w niej postać słynnego Spring Heeled Jacka. I akcja rusza z kopyta, wariacko miotając Czytelnikiem w kolejnych zwrotach akcji.

A poniżej, “garść spostrzeżeń” Ewy Białołęckiej, redaktor polskiego wydania, na temat cyklu:

Człowiek wychowany na klasyce fantastyki, czyli z grubsza rzecz biorąc na Herbercie i Tolkienie, sięgając po steampunk, poczuje się trochę jak goth na konwencie anime: Co ja tu robię?! Co to za typy?! Mamo, ja chcę do domu, do swojej muzy i pentagramów! I wtedy albo się ucieka, albo zostaje i zgłębia temat.
Pierwsze wrażenie przy lekturze Hoddera: irytacja, na zasadzie „jaja sobie ze mnie robi, czy co?” Rower na parę jeszcze mogę znieść, ale latawiec z napędem łabędziowym? Jednak w miarę lektury sierść na karku mi się wygładzała, głównie z powodu akcentów humorystycznych, wprowadzanych przez Algernona Swinburne’a. Przypomniał mi się też Verne z jego niezachwianą wiarą w bożka techniki. A potem zauważyłam, jak dobrze Hodder oddał epokę wiktoriańską i psychologię ludzi z tamtego czasu. Faceci studwudziestoprocentowo samczy i uległe, słodkie kobiety – energiczna Isabel, w naszych czasach całkowicie zwykła i normalna, w Anglii XIX wieku jest postrzegana jako dziwadło. Aż gdzieś pod koniec tomu, w rozbuchanej scenerii latających statków z napędem parowym, wilkołaków i panterołaków, gadających papug i małp, zmutowanych kominiarzy i mózgów w słoiku, załapałam o co w tym wszystkim chodzi. XIX-wieczne przekonanie białego człowieka, że wszystko mu wolno i że za pomocą pary i elektryczności osiągnie wszystko, konwencja steampunka pociągnęła dalej, pozwalając mu na owo „wszystko”. Wiara i beztroska dziecka, które dorwało się do zestawu Duży Konstruktor i buduje reaktor atomowy w altance.
Muszę przyznać, że Mark Hodder zebrał to wszystko w bardzo zgrabną historię i właściwie od czytelnika wymaga tylko aktu woli, by dał się wciągnąć do gry.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze