Złodziej – recenzja

Podoba się?

Do tej pory nic nie słyszałam o Megan Whaler Turner , aż tu Ars Machina postanowiło wydać jej cykl „Złodziej królowej” i w moje ręce trafił pierwszy tom. O wiele mówiącym i zarazem prostym tytule – „Złodziej”. I to praktycznie powinno nam wyjaśnić niemal wszystko. Wiadomo, o co może chodzić w książce, w której profesja głównego bohatera została tak precyzyjnie określona. Ale…

Główny bohater – złodziej Gen, przechwalający się, że w jego fachu na całym świecie nie ma lepszego specjalisty, trafia do więzienia. Co prawda odgraża się, że długo w nim nie zabawi, ale z upływem dni nie jest już taki pewny swego, przyjmuje zatem propozycję królewskiego doradcy i zgadza się towarzyszyć mu w pewnej wyprawie. A cóż może być jej celem? Z pewnością każdy się domyśla. Oczywiście, że kradzież, ponieważ to do niej jest potrzebny Gen.

Wyruszają więc do sąsiedniego królestwa, by zdobyć (czyt. ukraść) ukryty skarb. Wyprawa to niedługa, członków liczy niewielu, a jak się skończy? Mogłoby się zdawać, że typowo, tak jak to często bywa w książkach przygodowych – dobro zatriumfuje nad złem, biedny złodziejaszek zostanie uznany za bohatera i tak dalej. Ale w tym wypadku – nic z tego. Autorka przyszykowała Czytelnikom mnóstwo niespodzianek i dla nich warto przeczytać tę książkę.

Jedną z nich jest fakt, iż to nie jest pozycja wyłącznie przygodowa, to także powieść fantasy, a ten fakt dodaje jej smaczku; bo co to za przyjemność czytać tylko o zwykłych przygodach, bez urzekającej otoczki niezwykłości, magii…?

Inną jest sama postać Gena – niby prostak, niby po prostu świetny złodziej, ale wydaje się dość głupi i nieostrożny; w końcu dał się złapać, i, żeby ocalić życie, musi iść na układy z władzą. Tylko im dalej zagłębiamy się w treść, tym bardziej się nad nim zastanawiamy, bo coś w tym wizerunku zaczyna szwankować, okazuje się, że wcale nie jest tak nieskomplikowany, na jakiego sprawiał wrażenie. Poza nim, reszta bohaterów jest już typowa – dobrzy i źli, głupi i mądrzy, szlachetni i podli. Choć autorka zbytnio się nad nimi wszystkimi nie rozwodzi, to jednak zgrabne, plastyczne opisy pozwalają dobrze ich sobie wyobrazić i wyrobić sobie na ich temat odpowiednie zdanie.

Klimat świata, w którym dzieje się akcja, jest całkiem nieźle oddany. Jak się zresztą zdaje – tak na dziewięćdziesiąt dziewięć procent – Turner wzorowała się na starożytnej Grecji. Z tym krajem kojarzą się imiona, nazwy własne i bogowie, bo i tacy się na kartach opowieści snują. Akcja książki z początku nie jest za szybka – w zasadzie, po prostu się wlecze – ale po pewnym czasie nabiera tempa, coraz bardziej nas wciągając i pozwalając przeżywać przygody razem z bohaterami. A ma przy tym zadziwiające zwroty, które, choć czasami dość naiwne, wzbudzają ciekawość i każą z niecierpliwością spoglądać na kolejne strony.

Mamy tutaj i poszukiwania skarbu, i brawurowe ucieczki, i potyczki, i poświęcenie, i zdradę, za to nie ma płomiennego uczucia, i dobrze – w końcu to książka przygodowa, a nie romans.

Trudno jest mi określić, do kogo jest ona skierowana – czy do młodszych, czy też do starszych, bardziej doświadczonych Czytelników… Zresztą, sądzę, że to nieistotne, ponieważ zarówno jedni i drudzy znajdą w niej coś dla siebie i z dużą przyjemnością ją przeczytają – tak, jak ja – a potem będą czekać na następny tom o przygodach Złodzieja Królowej – też tak, jak ja. Na szczęście wydawnictwo już zapowiada wydanie kontynuacji; oby tylko nie trzeba było nań długo czekać. Bo zawsze mam ochotę sięgnąć po książkę, która sprawia, że zarazem się odprężam i ekscytuję, która mnie interesuje i która, po prostu, jest dobra. A taki właśnie jest „Złodziej”.

  • autor: Megan Whaler Turner
  • liczba stron: 300
  • okładka: miękka
  • wymiary (mm): 130 x 195
  • gatunek: Przygoda, Fantasy

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu ArsMACHINA

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze