Dopóki nie zgasną gwiazdy – recenzja

Podoba się?

okładkaApokalipsa jest tematem, który nigdy się czytelnikom nie nudzi, i nic w tym dziwnego. W dodatku początek i koniec świata to zagadnienia uniwersalne, wciąż powracające, a i przez ostatnie dwie dekady „przeżyliśmy” kilka zapowiadanych zagład wszystkiego, co nam znane. Mogłoby się więc wydawać, że oryginalne pomysły powoli zaczną się autorom książek kończyć. Mieliśmy już wojny atomowe, śmiertelne choroby, zombi i zanieczyszczenie środowiska. Sama tylko w tym roku recenzowałam dla was Stację jedenaście Emily St. John Mandel oraz Łabędzi śpiew Roberta McCammona. Kiedy więc sięgnęłam po Dopóki nie zgasną gwiazdy, byłam oczywiście zaciekawiona wizją polskiego pisarza, ale nie spodziewałam się niczego niezwykłego. I bardzo pozytywnie się zaskoczyłam.

Piotr Patykiewicz przybliża czytelnikowi świat trzysta lat po apokalipsie, którą przetrwali jedynie nieliczni, teraz kryjący się w osadach położonych wysoko w górach. Życie ludzi ogranicza się tam tylko do nędznej egzystencji. Postęp technologiczny z czasów przed apokalipsą dawno został zapomniany, a człowiek po raz kolejny utrzymuje się ze zbieractwa oraz myślistwa. Poza tym cała ziemia skuta jest wieczną zmarzliną, a zamiecie śnieżne, wichury i przenikliwe zimno to ponura codzienność, w jakiej przyszło żyć bohaterom książki. Nikt tak naprawdę nie wie, co spowodowało zagładę ludzkości; zachowały się tylko nieliczne przekazy, legendy i podania. Ludzie wierzą, że dotknął ich gniew Boga lub ręka Lucyfera. Poza zamieszkanymi terenami straszą tajemnicze świetliki – brane za wysłanników samego diabła – które potrafią na kilka dni opętać człowieka, zapanować nad nim, a potem zabić.

Dotarcie z jednej osady do drugiej to samobójcza misja, jakiej nikt nie chce się podjąć. Pracę tę pełnią tzw. gońcy – choć wcześniej była to zaszczytna, honorowa pozycja, teraz są oni wybierani spośród skazańców, przed którymi i tak nie maluje się lepsza przyszłość. Kacpra, głównego bohatera powieści, poznajemy, kiedy ten wchodzi w wiek męski i podróżuje po lesie, aby upolować jak największą zdobycz i być traktowany jak dorosły mężczyzna, a nie mały chłopiec. W wyniku wydarzeń, mających miejsce w dalszych rozdziałach „Dopóki nie zgasną gwiazdy” główny bohater będzie musiał wyruszyć do innej osady, a podróż ta zmieni go na zawsze.

Powieść Piotra Patykiewicza to inteligentny dialog z odbiorcą, celne spostrzeżenia na temat natury ludzkiej i wciągająca opowieść o dorastaniu. Autor malując przed oczami czytelnika obraz świata pokrytego lodem i wypełnionego strachem, przedstawia nam także wielkie pragnienia zamieszkujących go ludzi, którzy wciąż szukają czegoś większego, lepszego. Dzięki podróży, jaką odbywamy wraz z Kacprem, przekonujemy się także, jak rozległe i fascynujące uniwersum stworzył pisarz. W Dopóki nie zgasną gwiazdy znajduje się obszerny przekrój natury i charakteru człowieka – mamy tutaj osady kryjące się przed tajemniczymi świetlikami, stworzeniami uważanymi za pomiot szatana, a także małe społeczności, tworzące kult ku ich czci. Podobnie pisarz na drodze Kacpra stawia zarówno ludzi strachliwych, wierzących w zabobony; jak i tych oczytanych, inteligentnych, którzy pragną, aby prawda o wydarzeniach sprzed trzystu lat przetrwała. Autor jednak ani razu nie przedstawia stworzonych przez siebie postaci jako czarno-białe przeciwieństwa. Bohaterowie wykreowani zostali szczegółowo, skrupulatnie, a każdy z nich ma swoje wady i zalety; słabsze i mocniejsze strony.

Rzeczą, na którą zawsze zwracam uwagę w książkach, jest styl pisarza. W Dopóki nie zgasną gwiazdy to właśnie warsztat pisarski Piotra Patykiewicza na dłuższą chwilę przykuł moją uwagę. Autor pisze niezwykle plastycznie, barwnie i sugestywnie. Opisy zawarte w powieści są bardzo obrazowe i klarowne, a świat przedstawiony sprawia wrażenie stworzonego z rozmachem i pomysłem, choć na razie wciąż ogranicza się tylko do kilku osad i tras ciągnących się pomiędzy nimi. Biorąc pod uwagę polsko brzmiące imiona i nazwy, przypuszczałabym, że akcja powieści ma miejsce gdzieś na terenach naszego państwa, co też niezmiernie mnie cieszy.

Poza tym na uwagę zasługuje także niezwykle ważny dla tej powieści i wciąż przewijający się przez nią wątek wiary. Nawiązania do Lucyfera i Boga w czasach, kiedy ludzkość została pozostawiona sama sobie i nastąpił regres technologiczny, nadaje książce większego realizmu. Piotr Patykiewicz wnikliwie przedstawia czytelnikowi świat ogarnięty mrozem, chłodem, strachem oraz uprzedzeniami i wierzeniami. Dopóki nie zgasną gwiazdy to jeden z lepszych postapokaliptycznych tytułów, jakie miałam w rękach, i już nie mogę się doczekać, aby sięgnąć po jego kontynuację.

tytuł: Dopóki nie zgasną gwiazdy
autor: Piotr Patykiewicz
wydawnictwo: SQN
data wydania: 3 czerwca 2015
ISBN: 9788379243808
liczba stron: 400

Pełnoetatowa książkoholiczka i filmomaniaczka. Recenzentka - amatorka, szpanująca swoim talentem pisarskim i nie rozumiejąca, dlaczego nikt nie chce podziwiać blasku jej intelektu, który przecież razi wszystkich po oczach. Czasami o skłonnościach masochistycznych, wiecznie niewyspana. Niepoprawna romantyczka, marząca o naprawianiu świata. Ponoć mówią, że nocą staje się Nocnym Cieniem i szuka nowych, szeleszcząco - papierowych ofiar...

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze