Moja Lady Jane – recenzja

Podoba się?

Moja Lady Jane to tytuł, który przyciągnął moją uwagę jeszcze na długo przed premierą polskiego wydania. Książka autorstwa Cynthii Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows już od jakiegoś czasu robiła furorę na zagranicznym booktubie. Kiedy sięgnęłam więc po swój egzemplarz recenzencki, miałam już za sobą lekturę całego mnóstwa pozytywnych opinii, darmowych fragmentów udostępnionych w sieci i morza cytatów. Żadna z tych rzeczy jednak nie przygotowała mnie na pełną niewymuszonego humoru, wspaniałych bohaterów i wciągającej akcji przygodę, jaką była ta historia. Jest absolutnie genialna!

Gatunek Young Adult już od tak dawna kojarzył mi się przede wszystkim z szybkim tempem akcji i dużą dawką emocji, w której zazwyczaj przeważał dramat, że Moją Lady Jane przede wszystkim potraktowałam jako coś niesamowicie odświeżającego. Autorki powieści już na samym początku uprzedzają, że niekoniecznie będą trzymać się wydarzeń historycznych (bazują na historii Edwarda Tudora oraz Lady Jane Grey). Tym sposobem zamiast konfliktu religijnego między katolikami a protestantami, dostajemy spór pomiędzy Eðianami a Nieskalanymi. Eðianamie to ludzie posiadający umiejętność zmieniania się w zwierzęta. Z tego powodu też uważani są za mniej “ludzkich” przez Nieskalanych, czyli tych, którzy takiego daru nie mają. Na tle tego wszystkiego dostajemy oczywiście Edwarda VI Tudora, chorującego na krztusicę króla Anglii. Młodego chłopaka, który musi wybrać następcę tronu. Jego wybór pada na młodziutką Jane Grey, ulubioną kuzynkę, wolącą siedzieć całe dnie z nosem w książce, aniżeli paradować po salonach i, pomyślałby kto!, szukać męża.

– Poradzisz sobie – zapewnia ją tak, by tylko ona słyszała.
– Nie poradzę – rzekła zachrypniętym głosem.
–W takim razie – wzruszył ramionami – podziękujemy im za nadzwyczaj hojną ofertę władania całym krajem i pójdziemy do domu. Gwiżdżę na królewski dekret. Nie ma czasu na pierdoły, książki czekają.*

Jak więc widzicie, Lady Jane Grey to swoja dziewczyna. Błyskotliwa, inteligentna, pełna kąśliwego humoru, uważana jest jednak na dworze za delikatnie dziwaczną. Poza tym, jak chodzi plotka, z Lady dziewczyna całkiem ładna, gdyby nie tylko ten nieprawdopodobny, czerwony kolor włosów. Kandydaci do ożenku także nie ustawiają się w kolejce. Kiedy więc matka Jane oznajmia jej, że ta wyjdzie za lorda Gifforda Dudleya, syna doradcy króla, dziewczyna przystaje na żądanie. Chłopak o niezbyt dobrej reputacji, jednakże bardzo ładnej aparycji!, posiada pewien sekret. A jego sekret posiada końską grzywę. I to nawet nie jest początek problemów, z jakimi będą musieli zmierzyć się nasi bohaterowie. Na pierwszym planie wciąż zamiast Edwarda czy Jane królują dworskie intrygi, spiski, usiłowanie morderstwa, aranżowane małżeństwa i książki. Lady Jane zawsze ma przy sobie tyle ksiąg, że równie dobrze mogłyby one pełnić rolę osobnego bohatera.

Jeśli zaś chcielibyście wiedzieć coś o klimacie powieści czy duchu, w jakim została napisana Moja Lady Jane, wystarczy, że przeczytacie samą dedykację pisarek: Dedykujemy tę książkę wszystkim, którzy doskonale wiedzą, że Leonardo DiCaprio zmieściłby się na tamtych drzwiach. I Anglii. Przepraszamy za to, co zaraz zrobimy ze znaną Wam wersją wydarzeń*. W sumie trzeba przyznać, że mają za co przepraszać, ponieważ w swoim retellingu nie przejmują się za bardzo faktami, jednak zmieniają je z takim wdziękiem i urokiem, że o rzeczone przeprosiny głupio byłoby się upominać. Tym bardziej, że odrobinę przedłużają życie naszej ulubionej głównej bohaterce, która po dziewięciu dniach władania powinna stracić głowę (niestety, nie w przenośni). A na jak długo konkretnie? O tym będziecie musieli się przekonać sami.

Moja Lady Jane jest przede wszystkim komedią. Chociaż dostajemy tutaj wątki historyczne, fantastyczne czy romansowe, nic nie zmienia faktu, że najjaśniejszą gwiazdą pozostaje niewymuszony, cudowny humor oraz zabawne gagi sytuacyjne. Pod tym względem powieść autorek wiele wspólnego ma z Monty Pythonem czy Narzeczoną dla księcia. Wspaniale w to wszystko wpasowują się także dopowiedzenia autorek, które w środku danej sceny dopisują swoje uwagi w nawiasach, doprecyzowując różnorakie kwestie, bardziej naświetlając sytuacje. Takie przełamywanie czwartej ściany świetnie harmonizuje z całokształtem historii, jej klimatem.

Co mogę jeszcze dodać? Jeżeli nie zgadliście tego do tej pory, podpowiem, że naprawdę jestem zachwycona. Tym bardziej, że wyszukując cytaty do tej recenzji, znalazłam w Internecie informację, że Moja lady Jane nie jest pojedynczą powieścią, a jedną z trzech, które mają opisywać historie różnych bohaterek o imieniu Jane. Przed nami jeszcze losy Jane Eyre oraz Calamity Jane. Jestem tak bardzo gotowa, żeby pochwycić te książki w swoje łapki! Teraz pozostaje tylko czekać i mieć nadzieję, że trio pisarek wyznaczyło nowy trend i jak po Zmierzchu był wysyp powieści o wampirach czy po Igrzyskach śmierci historii antyutopijnych, teraz zaleje nas może komedii young adult.

tytuł: Moja Lady Jane
tytuł oryginalny: My Lady Jane
autor: Cynthia Hand, Brodi Ashton, Jodi Meadowes
Tłumaczenie: Maciej Pawlak
Seria: Ladyjanistki
wydawnictwo: SQN
data wydania:19 lipca 2017
ISBN: 9788365836182
liczba stron: 432
kategoria: historyczna, fantasy, young adult

  • Cytowane fragmenty pochodzą z pierwszego wydania książki. SQN, 2017

Pełnoetatowa książkoholiczka i filmomaniaczka. Recenzentka - amatorka, szpanująca swoim talentem pisarskim i nie rozumiejąca, dlaczego nikt nie chce podziwiać blasku jej intelektu, który przecież razi wszystkich po oczach. Czasami o skłonnościach masochistycznych, wiecznie niewyspana. Niepoprawna romantyczka, marząca o naprawianiu świata. Ponoć mówią, że nocą staje się Nocnym Cieniem i szuka nowych, szeleszcząco - papierowych ofiar...

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze