Podoba się?

Mamy dla Was fragment książki “Wyspa Mgieł” Marii Zdybskiej.

Czasami dwie dusze łączy więź silniejsza niż śmierć.

Ona – przybrana córka pirata, uratowana z morskiej kipieli. W jej przeszłości ukryty jest klucz do potężnej mocy, która może przynieść wybawienie lub zgubę.

On – potężny mag, wyrzutek, arogant i sybaryta. Od lat poszukuje, choć sam nie wie, czego i dlaczego.

Kiedy jednak ich drogi się spotykają, przejmują nad nimi kontrolę siły potężniejsze od nich samych. Bogowie i demony, nieumarli i czarnoksiężnicy, zapomniana magia i stracone życia – droga do ich poznania zaczyna się na tajemniczej Wyspie Mgieł.

  • Autor: Maria Zdybska
  • Tytuł: Wyspa Mgieł
  • Cykl: Krucze serce, tom 1
  • ISBN:
    • Druk: 978-83-7995-407-0
    • ePub: 978-83-7995-408-7
    • mobi: 978-83-7995-409-4
    • audiobook: 978-83-7995-193-2
  • Format: 12,5 x 19,5 cm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Ilość stron: 475
  • Data wydania: 31 lipca 2019
  • Cena:
    • Papier: 34,99 zł
    • ePub: 29,99 zł
    • mobi: 29,99 zł
    • audiobook: 34,99 zł

FRAGMENT

Prolog

Niebo miało intensywny kolor indygo. Delikatne prążki płynnego srebra raz po raz przebiegały po jego powierzchni, a czarne błyszczące kłęby chmur pęczniały i wybuchały, rozpadając się w miliony błyszczących pereł wody, z narastającym szumem miażdżącej płuca. Zamrugała oczami powoli, z trudem, walcząc ze słonym, piekącym uściskiem głębiny. Niebo zafalowało, szum żywiołów zaczął się niepokojąco wzmagać. Wyciągnęła przed siebie rękę, przyglądając się jej ze zdziwieniem. Była blada, szklista, jakby niewyraźna. Potrząsnęła głową, spróbowała rozejrzeć się dookoła i poczuła, jak pukle włosów unoszą się powoli coraz wyżej i wyżej wokół jej twarzy, zasłaniając oczy i oplątując usta.
Za sobą dostrzegła tylko czarną otchłań, unoszącą się nieśpiesznie w rytmie uśpionego oddechu czegoś mrocznego i niebezpiecznego. Niebo nad nią kłębiło się, wirowało, huczało. Świat zadrżał, zakołysał się, indygo zmieniło się w błyszczący obsydian, srebrne pręgi spienionej wody przeistoczyły się w fale ciężkiego ołowiu, tchnienie wiatru stało się wściekłym, wilczym wyciem. Otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, krzyknąć, wezwać pomocy, ale głos uwiązł jej w gardle, zachłysnęła się coraz szybciej wibrującym płynnym srebrem, które bez ostrzeżenia wypełniło wszystko wokół.
Poczuła nagle ostry ból i brutalne szarpnięcie. Coś ciągnęło ją w górę, w stronę coraz głośniejszego huku, w stronę szaleńczo falującego nieba. Pierwszy gwałtowny oddech wdarł się w jej płuca z rozrywającym bólem. Lodowato zimne strugi wody bezlitośnie smagały jej twarz. Zacisnęła z całych sił powieki, starając się uspokoić, skupić się na czymkolwiek, ale w głowie miała tylko pustkę.
– Wyrzucić to diabelstwo z powrotem za burtę! – Głos był niski i chrapliwy, dochodził gdzieś z góry. Gdy otworzyła oczy, zobaczyła kilka nachylających się nad nią w ciemności postaci. Ryczące morze wściekle kołatało o burty żaglowca.
– To zły omen – warknął drugi głos, niższy, z dziwnym akcentem. Jego właściciel o ogorzałej od morskiego wiatru twarzy miał duży złoty kolczyk w nosie i tylko jedno ucho. Splunął zamaszyście i szturchnął ją z odrazą końcem mokrego buta. Wicher zawył i mocno szarpnął tkaniną żagla.
– Przeklęty północny wiatr… – Trzecia postać, niższa i zakapturzona, wydawała się nie mieć twarzy, mdłe światło księżyca oświetlało tylko kościsty profil o wydatnym nosie. Wiatr targał napiętymi do granic możliwości linami. Zimny deszcz zacinał niemiłosiernie, niosąc ze sobą zapach jodu i wodorostów.
– Bzdura! – Ostatni głos był ostry jak brzytwa i dźwięczała w nim nuta niekwestionowanego autorytetu. – To tylko ledwie żywe dziecko! Jak nam tu umrze, bogowie z pewnością nie będą zadowoleni! – Zaklął w obcym języku i pociągnął łyk rumu z butelki. Jego łysa czaszka była pokryta misternie wykonanym tatuażem, wyobrażającym różę wiatrów. – Jorg! Zabierz ją do mojej kajuty i opatrz rany.
– Tak jest, kapitanie!
Jakieś szorstkie ręce bez ostrzeżenia podniosły ją brutalnie do góry. Jej ciało wydawało się dziwnie lekkie w swoim bezwładzie, a chłód morskiej wody, przenikający ją nadal do szpiku kości, sprawiał, że czuła się całkowicie obojętna na wszystko.
– Jak się nazywasz? – zapytał potem łagodnie Jorg, bandażując jej ramię.
Pustka…
– Skąd się tu wzięłaś, w środku sztormu?
Skąd…?
Jorg musiał coś dostrzec w jej oczach.
– Morze jest bezlitosne, mała, ale ostatecznie nic w nim nie ginie. – Zaśmiał się ponuro, obnażając brak górnych jedynek. Na zewnątrz wiatr jęczał, uderzając w burty żaglowca potężnymi szkwałami, jakby chciał odzyskać to, co mu odebrano. – Wszystko sobie przypomnisz, jak tylko dojdziesz do siebie.
Kłamca.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze