Podoba się?

Data wydania: 20 maja 2020

Wydawnictwo: Uroboros

Za dwa dni do księgarni trafi najnowsza seria Sarah J. Maas, czyli Księżycowe Miasto. Zainteresowani nowym fragmentem? Zapraszamy!

Z pierwszym można się zapoznać tutaj: KLIK.

Liczba stron oryginału przy tłumaczeniu na nasz piękny język nieco puchnie i w efekcie pierwszy tom tej historii Maas zyskał objętość niemal 1200 stron. W związku z tym wydanie w miękkiej oprawie w jednym tomie nie było możliwe, stąd decyzja o podziale – książka zostanie wydana w dwóch częściach, które ujrzą światło dzienne 20 maja i 3 czerwca.

*

Bryce Quinlan kocha swoje życie. W dzień pracuje w galerii z antykami, sprzedając nie do końca legalne magiczne artefakty, a nocą imprezuje razem z przyjaciółmi, delektując się każdą przyjemnością, jaką Lunathion, znane również jako Księżycowe Miasto, ma do zaoferowania. Gdy dochodzi do bezwzględnego morderstwa, wszystko zaczyna się rozpadać – również jej świat. Mimo że oskarżony ląduje za kratami, zbrodnie zaczynają się na nowo, a Bryce trafia w centrum dochodzenia. Zrobi wszystko, aby pomścić śmierć przyjaciół.

  • Sarah J. Maas “Księżycowe Miasto. Dom Ziemi i Krwi” cz.1
  • Liczba stron: 560
  • Format: 135×202 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Cena 36,99 zł
  • ISBN: 978-83-280-5206-2
  • Data premiery 20 maja 2020
  • wyd. Uroboros

FRAGMENT 2

Sarah J. Maas, „Księżycowe Miasto” cz.1, wyd. Uroboros

Tłumaczenie Marcin Mortka

Premiera 20 maja 2020 r  

Kradzież świętego Rogu Luny, która miała miejsce podczas awarii elektrowni, była najgorętszym tematem ostatnich dni. Złodzieje zakradli się do Świątyni Luny pod osłoną ciemności i wynieśli starożytny artefakt Fae, spoczywający na kolanach siedzącej na tronie bogini. Sam Archanioł Micah zaoferował sporą nagrodę za jakąkolwiek informację o miejscu ukrycia skradzionego artefaktu i obiecał, że świętokradca zostanie postawiony przed obliczem sprawiedliwości. Innymi słowy, czekało go ukrzyżowanie.

Bryce postawiła sobie za cel, by nigdy nie przechodzić w pobliżu placu w Centralnej Dzielnicy Biznesowej, gdzie najczęściej miały miejsce ukrzyżowania. Czasami, w zależności od siły wiatru i temperatury, odór krwi i gnijącego mięsa, niósł się daleko po ulicach.

Szła obok Daniki, która węszyła w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak niebezpieczeństwa. Bryce jako pół-Fae również była w stanie wyczuć o wiele więcej od zwykłego człowieka i w dzieciństwie zabawiała rodziców, opisując zapachy innych mieszkańców ich niewielkiego, górskiego miasteczka Nidaros, ale w porównaniu z talentem Daniki nie miała się czym pochwalić.

Węsząca naokoło Danika machała ogonem, bynajmniej nie ze szczęścia.

– Wyluzuj – powiedziała Bryce. – Przedstawisz sprawę Władcom, a ci pójdą po rozum do głowy.

Danika położyła uszy po sobie.

– Popieprzone to wszystko, B. Wszystko.

– Serio myślisz, że Władcy chcieliby wypuścić buntownika takiego jak Briggs? – Bryce zmarszczyła czoło. – Znajdą inny przepis i znowu wepchną go do pierdla – dodała, widząc, że Danika nadal na nią nie patrzy. – Anioły z Trzydziestego Trzeciego Legionu słyszą każdy jego oddech. Wystarczy, że nie spodoba im się jedno mrugnięcie Briggsa, a ten szybko pojmie, jakie piekło mogą mu zgotować. Na Hel, gubernator może nawet posłać za nim Umbrę Mortisa.

Osobisty zabójca Micaha, słynący z rzadkiego talentu ciskania błyskawicami, był w stanie wyeliminować niemal każde zagrożenie.

– Sama dam sobie z nim radę! – Danika obnażyła lśniące kły.

– Wiem. Wszyscy o tym wiedzą.

Danika rozglądała się po ulicy. Jej wzrok omiótł plakat na ścianie przedstawiający siedem tronów – sześć zajętych przez Asteri, a ostatni pusty dla uczczenia pamięci ich zabitej siostry. Odetchnęła. Bryce wiedziała, że jej przyjaciółka zawsze będzie się zmagać z ogromną odpowiedzialnością i wielkimi oczekiwaniami. Sama prowadziła o wiele prostsze życie i była za to wdzięczna losowi. Gdy coś spieprzyła, obrywała kilkuminutową burę od Jesiby i na tym się kończyło. Gdy Danika coś spieprzyła, kończyło się nagłówkami w prasie i szumem w sieci, o co zawsze dbała Sabine.

Bryce i Sabine, matka Dani, nienawidziły się od chwili, gdy pierwszego dnia nauki na UKM alfa spojrzała z pogardą na współlokatorkę swojej jedynaczki, nieodpowiednią jej zdaniem dziewczynę półkrwi. Bryce pokochała zaś Dani w chwili, gdy ta wyciągnęła do niej rękę na powitanie i powiedziała, by nie przejmowała się jej matką. Podobno Sabine była nadąsana, bo sądziła, że współlokatorem jej córki okaże się muskularny wampir, którego będzie mogła pożerać wzrokiem.

Danika na ogół nie pozwalała, by inni, a zwłaszcza Sabine, odbierali jej pewność siebie i radość z życia, ale podczas takich dni jak ten… Bryce uniosła dłoń i pogładziła muskularny bok wilczycy, by dodać jej otuchy.

– Myślisz, że Briggs będzie próbował dopaść ciebie lub twoją watahę? – spytała, czując ucisk w żołądku. Danika nie aresztowała Briggsa w pojedynkę – terrorysta miał porachunki z nimi wszystkimi.

Danika zmarszczyła pysk.

– Nie wiem – odparła, a jej słowa poniosły się echem między nimi.

W zwykłym starciu Briggs nie miał szans z Daniką, ale przecież miał w zwyczaju podkładać bomby. Gdyby Danika dokonała już Skoku w nieśmiertelność, przypuszczalnie przeżyłaby taki zamach, ale była jedyną z Watahy Diabłów, która jeszcze tego nie zrobiła. Bryce nagle poczuła suchość w ustach.

– Uważaj na siebie – powiedziała cicho.

– Będę uważać – rzekła Danika, a w jej ciepłych oczach zatańczyły cienie.

Naraz poderwała łeb w czysto wilczym odruchu, jakby chciała się otrząsnąć z wody. Bryce wiedziała, że w ten sposób odrzuca od siebie wszystkie strachy albo przynajmniej odsuwa je na tyle, by móc działać. Szczerze zazdrościła jej tej umiejętności.

– Twój brat będzie obecny na spotkaniu. – Danika zmieniła temat.

„Przyrodni brat – pomyślała Bryce, ale nie chciało jej się poprawiać przyjaciółki. – Przyrodni brat, a do tego fiut nad fiutami. Jak każdy Fae”.

– No i? – rzuciła.

– Chciałam cię tylko ostrzec, że będę się z nim widzieć. – Oblicze wilczycy złagodniało. – Będzie chciał się dowiedzieć, co u ciebie słychać.

– Przekaż Ruhnowi, że mam ważne sprawy na głowie i niech idzie w Hel.

Danika parsknęła śmiechem.

– A gdzie tak dokładnie chciałaś przeprowadzić dochodzenie w sprawie Rogu?

– W Świątyni – westchnęła Bryce. – Szczerze, zajmuję się tą sprawą od kilku dni i niczego nie kapuję. Nie ma żadnych podejrzanych, żadnych pogłosek na Mięsnym Rynku o tym, że ktoś chciałby go sprzedać, nie ma też motywu, dla którego ktokolwiek miałby sobie zawracać głowę czymś takim. Róg jest tak sławnym artefaktem, że ten, kto go skradł, musiałby dobrze go ukryć. – Spojrzała na czyste niebo i zmarszczyła brwi. – Zastanawiam się, czy przerwa w dostawie mocy nie była jakoś powiązana z kradzieżą. Czy ktoś wyłączył miejską elektrownię, by skraść Róg w powstałym chaosie? W tym mieście jest około dwudziestu osób, które byłoby stać na coś takiego, a mniej więcej połowa dysponuje odpowiednimi środkami.

Ogon Daniki drgnął.

– Jeśli naprawdę wszyscy oni są zdolni do czegoś takiego – powiedziała – lepiej trzymaj się od nich z daleka. Wódź Jesibę za nos, udawaj, że naprawdę szukasz tego Rogu, a potem daj sobie z tym spokój. Róg zapewne i tak prędzej czy później się pojawi, a jeśli nie, to Jesiba przesunie cię do kolejnej durnej misji.

– Tak, tylko że… dobrze byłoby znaleźć ten Róg – przyznała Bryce. – Z uwagi na moją własną karierę. – Choć, na Hel, nie miała pojęcia, w jaki sposób miałoby to jej pomóc. Rok pracy w galerii jak dotąd doprowadził tylko do tego, że zaczęła czuć obrzydzenie na widok ogromnych, nieprawdopodobnych wprost pieniędzy, które bogacze wyrzucali na bezsensowne starocie.

– Tak, wiem. – Oczy Daniki zamigotały.

Bryce miała na szyi niewielki złoty wisiorek, składający się z trzech splecionych okręgów. Danika szła na patrol uzbrojona w miecz, pazury, kły i spluwy, podczas gdy noszony na co dzień pancerz Bryce składał się tylko i wyłącznie z tego – z archezjańskiego amuletu o rozmiarach paznokcia kciuka, podarowanego jej przez Jesibę w pierwszym dniu pracy.

„Pełen kombinezon ochronny w małym naszyjniku” – powiedziała zachwycona Danika, gdy Bryce pochwaliła się przed nią rozlicznymi właściwościami amuletu, który chronił noszącego go właściciela przed oddziaływaniem magicznych przedmiotów. Archezjańskie amulety nie były tanie, ale Bryce nie łudziła się. Wiedziała, że szefowa wręczyła jej amulet tylko i wyłącznie z dbałości o własne interesy. Gdyby Bryce nie posiadała czegoś takiego, mogłoby dość do niezłego zamieszania z firmą ubezpieczeniową.

– Nie zdejmuj tego czegoś. – Danika wskazała amulet ruchem głowy. – Zwłaszcza jeśli szukasz gówien takich jak Róg.

 

 

 

Z zawodu finansista, z pasji czytelnik. Redaktorka serwisu oraz moderator forum Gavran, okazjonalnie recenzentka.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze