„Harde Baśnie” – antologia – recenzja

Podoba się?
„Harde Baśnie”

„Harde Baśnie” to druga po „Hardej Hordzie” antologia tekstów spod piór Fantastic Women Writers of Poland – nieformalnej grupy zrzeszającej kilkanaście autorek polskiej fantastyki. Książka ukazała się w limitowanym nakładzie pod znakiem SQN Orginals.

Trzynaście autorek, trzynaście historii swoją tematyką nawiązujących do mniej lub bardziej znanych baśni, legend bądź mitów. Jednak jeśli myślicie, że znaleźliście zbiór bajek dla dzieci, to nie możecie bardziej się mylić. Zaprezentowane w zbiorze opowiadania rzadko kiedy choćby zbliżają się do „żyli długo i szczęśliwie”. Z większości wieje z nich grozą, strachem i bólem, a znane z dzieciństwa postacie dostają całkiem nowe życie.

Antologię otwiera tekst Ewy Białołęckiej „Demon w studni”, która opowiada dokładnie o tym, o czym mówi jej tytuł. Krótka historia istoty, która miriady lat temu trafiła do tego kamiennego więzienia. Wyobrażacie sobie przez tysiące lat nie móc wyjść z małego okrągłego pomieszczenia, widząc jedynie skrawek nieba gdzieś hen nad głową? Mimo smutnego początku, to jeden z nielicznych bardziej optymistycznych tekstów w tym zestawieniu. Lekki i przyjemny, a jednocześnie barwny, a dodatkowo od autorki, którą uwielbiam od lat – stanowi dobry początek do dalszej lektury.

Kolejnym z opowiadań jest tekst nawiązujący do „Śpiącej królewny”, a mianowicie „Sen nocy miejskiej” autorstwa Magdaleny Kubasiewicz. Okraszone magią, swego rodzaju detektywistyczne śledztwo z bohaterami, których bardzo chętnie zobaczyłabym w dłuższej powieści. Zwłaszcza postać Jagody Wilczek i jej przeszłość intryguje, a nie lubię pozostawać w niewiedzy. Jeśli lubicie urban fantasy ta historia z pewnością przypadnie Wam do gustu.

Aleksandra Zielińska jest autorką Hardej Hordy, której  twórczość znam najsłabiej. Jednak nie znaczy to, iż czegoś jej brakuje. Wręcz przeciwnie, jej „Białe” i dystopijna wersja „Brzydkiego kaczątka”, choć początkowo nieoczywista, to jednak zapada w pamięć. Pomysłowa wizja i bohaterowie czynią tę historię ciekawą i interesującą.

Martyna Raduchowska i jej „Potwór z lasu” to nowa wersja znanego wszystkim „Czerwonego kapturka” połączonego z baśnią o „Roszpunce”. Mroczna i zaskakująca, prezentuje nowy pomysł na historię dziewczynki z koszyczkiem. Raduchowska to jedna z tych pisarek, po której powieści sięgam bez wahania, a krótsze formy spod jej pióra sprawiają mi nie mniej przyjemności. Tak jest również tym razem. „Potwór z lasu” trzyma w napięciu, prowadząc Czytelnika przez krwawą i okrutną historię, na koniec pozostawiając go z niełatwym pytaniem, kto tak naprawdę jest tu czarnym charakterem.

Natomiast „Róże świętej Elżbiety” autorstwa Agnieszki Hałas stanowią nawiązanie nie tylko, jak wskazuje tytuł, do żywotów świętych, lecz również do legendy o pewnym rycerzu, opery Wilhelma Richarda Wagnera, a także mitologii. Specyficzny tekst, którego narrator opowiada nam historię życia tytułowej Elżbiety oraz swej skrywanej miłości do niej. Podziemne światy, długowieczność i tajemnice są tym, co Czytelnik odnajdzie w tym tekście bez problemu.

„Krok prze tobą” Anny Kańtoch i zawarty tu motyw doppelgängera są historią, która wywołała u mnie ciarki na plecach. A przyznam, że rzadko się to zdarza podczas lektury. To opowieść o żałobie, łączeniu się światów baśniowego i realnego, kosztach, jakie niektórzy są w stanie ponieść, by osiągnąć swój cel, oraz perspektywie spotkania z własnym sobowtórem. Przyznam, że opowiadanie zapada na długo w pamięć, pozostawiając po sobie pewien niepokój.

Z twórczością Anny Nieznaj nie miałam do tej pory styczności w ogóle, a jej „Zazula, kukułeczka moja” kompletnie mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się w antologii baśni spotkać nawiązania do… Henryka Sienkiewicza. Tak, głównym motywem jest tu wątek Heleny i Bohuna znanych z „Ogniem i mieczem”. O ile powieściowy pierwowzór nigdy nie należał do moich ulubionych lektur, to jeśli w szkole omawiano by wersję Anny Nieznaj, nie miałabym oporów, by po nią sięgnąć. Autorka postanowiła ubarwić losy Heleny na swój sposób, dzięki czemu całość wypada bardzo przyjemnie.

„Detektyw Fiks i śmierć w czerwonym pokoju” spod pióra Anny Hrycyszyn to powrót do znanych z antologii „Skafander i melonik” postaci pary detektywów Jaśminy Gorol i Antona Fiksa. Swoiste połączenie urban fantasy, steampunka i kryminalnego śledztwa nawiązuje do baśni o „Pięknej i bestii”. Lecz nie ma ona nic wspólnego z disneyowską adaptacją sprzed lat. Tekst wpisuje się w mroczny klimat niemal całego zbioru, nic nie jest oczywiste, a sami bohaterowie mają wiele do ukrycia. Ciekawa historia i pomysł, przyjemny styl i nietuzinkowe postacie czynią lekturę naprawdę przyjemną.

Jeśli znacie i lubicie serię „Post Scriptum” autorstwa Mileny Wójtowicz, to „Sześć koszulek z łabędziami” jest tekstem dla Was. Co prawda miałam tu problem z odnalezieniem baśniowego motywu, ale żarłoczne zombie i tarapaty, którym zaradzić może jedynie strzyga Sabinka równoważą tę niedoskonałość. Jak zwykle z humorem, tym razem Wójtowicz prowadzi Czytelnika przez kłopoty małej firmy w walce z Zusem oraz bezpieczeństwem i higieną pracy. Co nie jest takie proste, gdy większość pracowników nie żyje. Tak jakby. „Sześć koszulek z łabędziami” stanowi doskonałe uzupełnienie stworzonego przez autorkę uniwersum, a ja już nie mogę doczekać się kolejnego tomu cyklu.

Niedaleka przyszłość i niegdyś mroźny Spitsbergen są miejscem akcji „Ten, co pośród lodów” od Krystyny Chodorowskiej. Tak jak w przypadku poprzedniego tekstu, tu też, pomimo objaśnień autorki, trudno było mi zorientować się, jaka baśń czy legenda posłużyła za pierwowzór historii, ale ten fakt nie odebrał mi przyjemności lektury. Poważne opowiadanie o możliwych konsekwencjach ludzkiego postępowania nie tylko względem planety zmusza do zastanowienia się nad tym, co możemy zmienić.

 „Klątwa Hexenwaldu” spod pióra Anety Jadowskiej to ponowne wkroczenie do świata Thornu, w którym Namiestniczka Dora Wilk musi rozwiązać sprawę zaginięcia dwojga nastolatków. Jednak w tym retellingu „Jasia i Małgosi” nic nie jest oczywiste. Ale czy w życiu wiedźmy z Torunia cokolwiek było łatwe, proste i przyjemne? Tajemniczy las pełen magii, chatka z piernika, zmiennokształtni to niektóre elementy, które znajdziecie w tym tekście. Dodatkowo jest on najdłuższym z całej antologii, więc dobra zabawa nie skończy się tak szybko.

Już zbiorem „Pierwsze słowo” Marta Kisiel udowodniła, że potrafi tworzyć również historie straszne i ponure. „Idzie, powtarzał wiatr” utrzymane jest w mrocznym stylu pełnym warstw, domysłów i okrucieństwa. Autorka czerpie z baśniowego dorobku pełnymi garściami, nie pozwalając, by Czytelnik przeszedł obojętnie przez stworzoną przez nią historię.

„Życzenie wróżki chrzestnej” od Aleksandry Janusz to tekst, w którym znajdziecie wszystko – tytułową wróżkę, smoka, baśnie i mity. Wraz z główną bohaterką (mało asertywną pracoholiczką) wędrujemy przez światy znane z bajek i legend. To jedna z nielicznych w zbiorze historii, w której zamiast okrucieństwa i mroku znajdziemy ciepło i powiew optymizmu.

Jak już nie raz wspominałam, lubię sięgać po książki polskich autorek i autorów. Nie ogranicza mnie wtedy język i przymus zaufania tłumaczeniu. A z tym, jak już niejednokrotnie się przekonałam, bywa różnie. Polska fantastyka ostatnimi czasy nie cieszy się najlepszą opinią (moim zdaniem niezasłużenie), tak więc sprawia mi radość, iż powstają inicjatywy dzięki którym ten krzywdzący osąd może się zmienić. A na pewno pomoże w tym Harda Horda i rodzące się w wyobraźni autorek opowieści.

Ciekawym elementem antologii są objaśnienia po każdym z tekstów, w którym autorki piszą, co je zainspirowało do wybrania takiego, a nie innego motywu dla stworzonej przez siebie historii. W całości zabrakło mi jedynie grafik ilustrujących poszczególne opowiadania, co z pewnością byłoby ciekawym dodatkiem.

„Harde Baśnie” to zestaw opowiadań, które pokazują znane nam historie zupełnie w nowy sposób. Wpisują się w nurt popularnych ostatnimi laty retellingów i pokazuje Czytelnikom, że baśnie nie muszą być tylko dla dzieci. Zwłaszcza że te oryginalne ich wersje nigdy takimi nie były.  Harda Horda po raz kolejny pokazuje, że polska fantastyka w żeńskim wykonaniu w niczym nie jest gorsza od tej pisanej przez mężczyzn, a z takimi komentarzami zdarzało mi się spotykać. Jeśli nie boicie się bać, to sięgajcie po „Harde Baśnie”.

Autor: antologia
Data wydania: 04.12.2020
Format: 155 x 230 mm
Ilość stron: 576
Oprawa: twarda
ISBN: 9788382100198
Cena detaliczna: 69,99

Zły Wilk

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze