Recenzja: “Żniwa dusz” – Patricia Briggs

Podoba się?

Recenzja: "Żniwa dusz" - Patricia Briggs“Żniwa dusz” autorstwa Patricii Briggs to już 13. tom przygód mechanik Mercedes Thompson oraz watahy z Tri-Cities. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Fabryka Słów.

Dynia to takie niewinne i pożyteczne warzywo. Można z niego zrobić zupę, ciasto, a w okresie około halloweenowym stworzyć klimatyczne dekoracje. Można też, tak jak Mercy, zaliczyć trafienie nią w głowę, które, w porównaniu z resztą nadciągających kłopotów, będzie miłym wspomnieniem wartym siniaka. Bo jak wiadomo, życie kojociej mechanik nie należy do nudnych, zaś sama kobieta przyciąga tarapaty lepiej niż magnes gwoździe. Gdy na ekrany miejskiego kina wchodzi film o całkiem ponurym Żniwiarzu oparty na lokalnej legendzie, nikt nie spodziewa się, że liczba brutalnych zgonów wkrótce znacząco wzrośnie, pradawne bóstwo upomni się o swoje, a jedynymi, którzy będą mogli temu zaradzić, będą Mercedes i wilkołaki. Jakby tego było mało kłopoty ze strony Wulfe’a, wewnętrzne spory watahy, zawirowania w wampirzej Chmarze i niepokojące sny sprawiają, że dzwonek alarmowy w głowie Mercy hałasuje w siłą okrętowej syreny.

Jak już wspomniałam, “Żniwa dusz” są trzynastym tomem cyklu opowiadającego o magicznych istotach z Tri-Cities, który na polskim rynku wydawniczym obecny jest już od blisko 16 lat. Patricia Briggs nieustannie wymyśla dla swoich bohaterów nowe potyczki, a stworzony przez nią świat, tak podobny do naszego, wciąż jest interesującym miejscem.

Główna oś fabuły najnowszego tomu serii obraca się wokół tajemniczego Żniwiarza i jego magicznego, żądnego dusz sierpu. Okazuje się, że służy on bóstwu, którego imienia już nikt nie pamięta, a wejść  w posiadanie narzędzia chciałoby wielu, na czele z Zee, Mrocznym Kowalem z Drontheim. Dla tego ostatniego odnalezienie sierpu ma całkiem prywatny wymiar i znajduje się na szczycie listy “co chciałbym w życiu zrobić”. Jednak spora część społeczności Nieludzi uważa, że to bardzo kiepski pomysł, by Zbieracz dusz trafił w ręce mentora Mercedes Thompson-Hauptman.

“Żniwa dusz” po raz pierwszy pozwalają Czytelnikowi tak dogłębnie poznać historię Marsilli, Stefana i Wulfe’a. Dowiadujemy się, co sprawiło, że ten ostatni jest jaki jest oraz w jakich okolicznościach cała trójka znalazła się w Ameryce. Chociaż wampiry nie są moimi ulubionymi istotami ze świata wykreowanego przez Patricię Briggs przyznaję, iż ciekawie było zgłębić fakty na ich temat, jak również wraz z bohaterami zajrzeć do wnętrza wampirzej siedziby. Zaskoczyły mnie mocno ich możliwości regeneracyjne, o które wcześniej bym ich nie posądzała.

Chociaż dotychczasowe tomy cyklu często opierały się na bazie różnych mitologii tym razem Patricia Briggs nie skupiła się na konkretnych wierzeniach. Na potrzeby powieści stworzyła lokalną legendę, której, jak szybko się okazuje, podwaliny sięgają dalej niż sięga pamięć nie jednego Pradawnego. Oczywiście fani horrorów bez większego problemu wyliczą historie bazujące na podobnym motywie, jednak nie odbiera to powieści nic z jej uroku. Ciekawiło mnie kto stoi za Zbieraczem Dusz, jakiemu bóstwu służy i co się stanie, jeśli wpadnie w niepowołane ręce.

“Żniwa dusz” to powrót starych i lubianych bohaterów. Abstrahując od głównej dwójki – Mercy i Adama – całkiem spory udział w opowieści mają Zee – Czytelnik również na jego temat dowiaduje się rzeczy, o których wcześniej nie wiedział –  czy Warren, a także pozostali członkowie watahy. Choć przyznam, że zabrakło mi trochę Bena, którego pojawienie się było wyłącznie epizodyczne.

Patricia Briggs pozostawia w powieści kilka niedokończonych wątków, jak np. sprawa Samuela, aczkolwiek przypuszczam, iż ten fragment łączy się z którymś tomem cyklu Alfa i Omega, więc mam nadzieję, że Fabryka Słów już wkrótce pozwoli mi potwierdzić bądź rozwiać te wątpliwości.

Żniwa dusz” w moim odczuciu mają jeden mankament. Mianowice akcja rozkręca się dość powoli, a ja przyzwyczajona jestem, że ta seria rzuca nas w wir emocjonujących wydarzeń już od pierwszej strony. Co prawda wciąż nie brakowało napięcia, ale było ono przeze mnie odczuwane słabiej niż dotychczas. Możliwe, iż wynika to z faktu, że tym razem autorka mocniej skupiła się na samych bohaterach, ich przeżyciach, przeszłości, wspomnieniach. Na całe szczęście ta odmiana nie wpływa znacząco negatywnie na odbiór całości. Po prostu, według mnie, było inaczej.

“Żniwa dusz” to ciekawy powrót do Tri-Cieties bazujący na klimatach rodem z horroru. Jest krwawo, ale też sentymentalnie i  nostalgicznie. Czarne charaktery są złożone, a ci dobrzy jak zwykle stoją po odpowiedniej stronie barykady. Czas spędzony na lekturze powieści uważam za udany i już nie mogę doczekać się kolejnych historii z tego uniwersum.

Cykl: Mercedes Thompson

Tom: 13

Tytuł oryginału: Soul taken

Tłumaczenie: Dominika Schimscheiner

Wydawnictwo: Fabryka Słów

ISBN: 9788379649907

Zły Wilk

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze